Kiedy myślicie o najbardziej wietnamskiej z wietnamskich zup przed Waszymi oczami staje buchająca parą miska pełna phở?
PrzepisySkładniki
Rybna zupa z tamaryndowcem
Canh chua cá
Canh chua cá
Kiedy myślicie o najbardziej wietnamskiej z wietnamskich zup przed Waszymi oczami staje buchająca parą miska pełna phở?
Czas wystąpić o azyl kulinarny. Gdzieś między gdyńskim Orłowem a gdańskim Wrzeszczem, między odrestaurowanym pałacem a nowoczesnym osiedlem. Z daleka od spowitych dymem starego tłuszczu smażalni ryb, od prężących się ciał w Zatoce Sztuki czy opętanego zwiedzaniem tłumu.
nước đá me
Prosto z Azji Południowo-Wschodniej trafiły ostatnio w nasze ręce twarde brązowe strączki ŚWIEŻYCH owoców tamaryndowca. Blisko 8 tysięcy kilometrów od Kobyłki prawie city zwisały z wysokich drzew Tamarindus indica, a ich kwaśny mięsisty miąższ kusił w upalne dni chłodzącymi właściwościami.
Nie jesteśmy wyznawcami absolutnego autentyzmu w kuchni, bo czasami nie jest to ani możliwe ze względu na brak składników na rodzimym rynku, ani zdrowe – patrz: owoce tak pryskane, że od goryczy język cierpnie. Zamiast więc piklować zieloną papaję sięgamy po swojską kalarepę. Trudno uwierzyć, że patent ten się sprawdza? A jednak – tysiące wietnamskich migrantów w Polsce nie może się mylić.
Wpadliśmy do miasta stu mostów i zaraz wypadliśmy. Zdążyliśmy jednak przetrzeć kulinarne szlaki i tym, co smaczne dzielimy się z Wami.
Uff jak gorąco! Niektórzy wraz ze wzrostem temperatury tracą apetyt – my zmieniamy kulinarne upodobania.
Wprawdzie w naszej kuchni nadal mamy Sajgon, ale rezygnujemy ze smażenia na ostrym ogniu i proponujemy Wam wietnamską sałatkę ze szpinaku wodnego z wołowiną marynowaną w limonce – gỏi rau muống trộn bò tái chanh.
Makaron udon, jak spora część japońskich klasyków, ma swoje korzenie w Chinach. Chociaż w kraju kwitnącej wiśni aka wschodzącego słońca rozpowszechniony został już w XIV wieku dzięki buddyjskim mnichom, to na podbój zachodniego świata ruszył 700 lat później, czyli… teraz. W Londynie mieliśmy okazję testować najlepszy udon poza granicami Japonii.
Jak obiecywaliśmy na blogu pojawić się miały trzy przepisy, które pokazują jak różnorodne zastosowania ma szpinak wodny.
Do serii dołącza niezwykle prosta i szybka (maksymalnie 15 minut) zupa z małży (Canh nghêu rau muống). Przygotować można ją również na bazie suszonych krewetek, wołowiny czy krabów, ale my znaleźliśmy się w posiadaniu wietnamskich małży Meretrix lyrata (nghêu Bến Tre), których słodkie mięso idealnie komponuje się ze szpinakiem wodnym oraz imbirem. Zupa typu canh to bardzo delikatny wywar, który można popijać posiłek, ale częściej spożywana jest na jego końcu – nalana do miseczki po ryżu obmywa ją, dzięki czemu nie musimy męczyć się z wybieraniem ostatnich ziarenek.
To modne ostatnio hasło, czwarte w wyszukiwarce Google: alternatywne metody parzenia kawy. U nas w rytmie slow przez blaszany filtr sączy się niszowa kawa Daak Lak, wprost z prowincji Buôn Ma Thuột. Mamy 5 minut zanim do szklanki ze skondensowanym mlekiem wpadnie ostatnia kropla. Na ciche bycie z samym sobą.
Podobno każdą kuchnię można opisać za pomocą trzech podstawowych składników. W przypadku Wietnamu byłyby to: ryż, sos rybny, szpinak wodny. Dlaczego ten ostatni tak rzadko pojawia się na językach Zachodu?
W niepozornym, spowszedniałym rau muống – szpinaku wodnym (wilec wodny, Ipomoea aquatica) kryje się prawdziwy smak wietnamskiej kuchni domowej. W swojej ojczyźnie jest tak tani, że w czasach niedostatku zastępuje ryż, na obczyźnie z racji ceny i znikomej dostępności pojawia się na stołach znacznie rzadziej.