main

PodróżeRestauracje

Zorientowani w Trójmieście

Wiktoria Górecka - 2015-07-15

Czas wystąpić o azyl kulinarny. Gdzieś między gdyńskim Orłowem a gdańskim Wrzeszczem, między odrestaurowanym pałacem a nowoczesnym osiedlem. Z daleka od spowitych dymem starego tłuszczu smażalni ryb, od prężących się ciał w Zatoce Sztuki czy opętanego zwiedzaniem tłumu.

To tutaj kryją się prawdziwe perły wybrzeża.

Biały Królik

Pierwsze co nas zachwyca to widok. Z otaczającego XVIII-wieczny pałac parku podziwiamy słońce liżące panoramę miasta łakomymi językami złocistego światła. To musi być magia, bo tak trudno nam uwierzyć, że gdyńskie wieżowce przypominają Manhattan.

Wielkomiejskie jest również wnętrze pałacu – znaleźć tu można ikony współczesnego wzornictwa, umiejętnie zestawione z baśniowymi elementami z Alicji w Krainie Czarów. Króliki czy cylindry zwisające z sufitu nie wszystkim przypaść mogą do gustu, ale lepsza oryginalna i spójna koncepcja niż kolejny dworek ziemiański okraszony portretami smutnych wąsaczy i jeszcze smutniejszych jelenich poroży.

Najlepszy widok przedstawia jednak tutejsza kuchnia. Na jednym talerzu pojawia się śledź i tapioka, czego efektem są silne smaki, ciekawe tekstury i wyrafinowany plating w odcieniach szmaragdu. Już dawno nie doświadczyliśmy takiej euforii podczas posiłku, ciekawości tego, co skrywa się pod enigmatycznymi opisami kolejnych dań.

Autorskie menu skomponowane jest tak, aby zadowolić każdego. Jest i regionalnie (metka kaszubska/ziemniaki/szalotka/jabłko), klasycznie (schab/czerwona kapusta/demi glace) i zaskakująco (dojrzały twaróg/słonecznik bulwiasty/miechunka pomidorowa).

Porcje są w naszym odczuciu duże, dlatego aby sprawdzić całą kartę należy zaczekać na premierowe menu degustacyjne. Mile zaskakuje nas niedzielny lunch – zwykle dania lunchowe odbiegają nie tylko wielkością, ale i zamysłem od pozycji z głównej karty. Nie w Białym Króliku – tu wszystko jest dopracowane, od pieczywa po taktowną obsługę.

Będzie gwiazdka Michelin, mówię to ja – Jarząbek.

Processed with VSCOcam with s2 preset
Processed with VSCOcam with 5 preset
Processed with VSCOcam with s2 preset
Processed with VSCOcam with 5 preset
Processed with VSCOcam with s2 preset
Processed with VSCOcam with s2 preset
Processed with VSCOcam with s2 preset
Processed with VSCOcam with s2 preset
Processed with VSCOcam with s2 preset
Processed with VSCOcam with s2 preset
Processed with VSCOcam with 5 preset
Processed with VSCOcam with 5 preset
Processed with VSCOcam with s2 preset
Processed with VSCOcam with s2 preset
Processed with VSCOcam with 5 preset
Processed with VSCOcam with s2 preset

Umam

Wyobraźcie sobie wyrafinowane formy ciastek z Odette i bogate w masło, jaja i wanilię wyroby z Lukullusa w jednym. To właśnie kwintesencja Umam, najlepszej cukierni w Polsce. Ulokowała się na nowoczesnym osiedlu Garnizon, a w jej wnętrzu dominuje biel zestawiona z energetycznymi kolorami. Za nieustannie polerowaną gablotą skrywają się zarówno klasyki (bezowa Pavlova z truskawkami, sute profiterole), jak i hemisferyczne bomby smaku. Nas urzekł crème brûlée ze świeżymi owocami, który budzi emocje i wspomnienia przygotowanego w dzieciństwie jajecznego zabajone.

Na koniec panazjatycki wtręt.

Processed with VSCOcam
Processed with VSCOcam with 5 preset
Processed with VSCOcam with 5 preset

Café Cyganeria

Co znajdziecie w menu legendarnej, najstarszej w Gdyni kawiarni? Oczywiście drożdżowe bułeczki z boczkiem i kimchi oraz zupę inspirowaną wietnamskim phở. Mam nadzieję, że jesteście równie zaskoczeni, co my. Nie bardzo nam się to komponuje z innymi pozycjami menu np. oryginalnym tatarem z łososia z jeżynami, jagodami, musztardą i „meduzą” o aromacie pędów sosny.

Cóż rzec – zarówno kanapki inspirowane tajwańskimi bao, jak i phở, chociaż mają charakter bardzo luźnej interpretacji (patrz: mięta w bulionie) bronią się smakiem – szczególnie własnej produkcji kimchi! Na tle wyrobów lokalnej azjatyckiej gastronomii plasują się nieźle, chociaż wolelibyśmy znaleźć je w foodtruckach w bardziej przystępnej cenie.