main

PodróżePoradnikiRestauracje

Wrocław, czyli glutenowe 4 dni w stolicy Dolnego Śląska

2019-07-21 — 0

noriko-stuff-4-2-1190x793.jpg

Wrocław zawsze gościł nas (zbyt) intensywnie. Przyjeżdżaliśmy tu na chwilę i nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu, żeby poczuć atmosferę tego miasta i na dobre zaprzyjaźnić się z jego gastronomią. Podobno istnieją jeszcze ludzie, którzy nie wierzą w istnienie turystyki kulinarnej. Niespodzianka – tego trendu już nie zatrzymacie. I nie chodzi już tylko o Neapol, Berlin, Tokio, Kopenhagę czy Lizbonę, ale też o polskie miasta. Wrocław nazywany jest przez niektórych polską stolicą pizzy („piec opalany drewnem na każdej przecznicy”), a od niedawna stał się też ważną destynacją dla wciąż rosnącej grupy fanatyków sushi.

Restauracje

Solleim 설레임 – koreański streetfood na Bielanach Wrocławskich

2019-07-19 — 3

solleim-9-1190x793.jpg

Obrzeża Wrocławia mogą brzmieć dość kontrowersyjnie jako kulinarna destynacja, szczególnie kiedy w grę wchodzi kuchnia koreańska. To jednak tylko pozorny paradoks dla osób niewtajemniczonych w interakcję między rozwojem przemysłowym spowodowanym napływem zagranicznego kapitału a gastronomią. To właśnie na Bielanach Wrocławskich, w tkance podmiejskiej utkanej z niszczejących przedwojennych budynków, willi z imponującymi trawnikami i olbrzymich zakładów produkujących baterie litowo-jonowe do elektrycznych samochodów spotkacie nowych sąsiadów – Koreańczyków.

Felietony

Dej mje Aperola, czyli 10 przykazań współpracy restaurator-bloger

2019-07-09 — 1

napoli-3-28-1190x793.jpg

Zupełnie niedawno w gastro-światku zawrzało. A zasięg tej afery szybko wykroczył poza kulinarną bańkę restauratorów, kucharzy, blogerów kulinarnych i tak zwanych foodies (smakoszy?). Zaczęło się od udostępnienia zrzutów z ekranu prywatnych wiadomości jednej z sopockich restauracji, na których można było zobaczyć dość nieudolne propozycje „influencerskich barterów”. Temat dość szybko podchwycił popularny portal internetowy, szokując klikbajtowym tytułem „Influencerki ŻEBRAŁY O JEDZENIE!”. Czy rzeczywiście żebrały – przeczytajcie i zdecydujcie sami. W środowisku zrobiło się o tym głośno i dość szybko wykrystalizował się podział na kilka obozów, z których najliczniejsze to „blogerzy/influencerzy największe zło gastronomii”, „a o co właściwie wam chodzi, barter to barter” czy „ja jestem fajnym blogerem, ale tamte laski z Insta to rzeczywiście patologia”. Czy prawda znowu leży gdzieś po środku? I o czyjej prawdzie mówimy?

Restauracje

Banhmi Nam – rzucić korpo, żeby robić kanapki

2019-06-20 — 0

banhmi-nam-5-1190x793.jpg

Wszyscy lubimy takie historie. „Rzucił korpo, żeby wreszcie…”. Taki tytuł gwarantuje zainteresowanie, ale tym razem jest po prostu prawdziwy. Nasza przyjaciółka Mai, po wielu latach, które spędziła w Polsce pracując w dużym międzynarodowym koncernie, postanowiła zawodowo zacząć robić to, co sprawia jej przyjemność – gotować. Tym razem nie tylko dla domowników i przyjaciół, ale też dla wszystkich, którzy chcą spróbować jej kuchni.

Restauracje

Gado Gado oznacza mieszać

2019-06-18 — 1

gado-gado-8-1190x793.jpg

Gado Gado, to wspomnienie po Warung Jakarta pomnożone przez potencjał już nie tylko kuchni Indonezji, ale również Malezji, Singapuru oraz Tajlandii. Zaszły zmiany właścicielskie (nowi współwłaściciele), zaszły zmiany w kuchni. Jak jest?

[SZORTY]

Noriko Sushi bez prądu

2019-06-06 — 0

Jeśli tak mają wyglądać problemy z dostępnością ryb podczas omakase, to ja jestem za! Wczorajsza kolacja mogła nie dojść do skutku, bo w Noriko Sushi​ wystąpiły niezależne problemy techniczne i potwierdzając rezerwację dostałem informację zwrotną od managera, że niestety tym razem Marcin Jasiura​ nie będzie w stanie zaproponować tylu pozycji co zwykle.

Restauracje

Koreanka Grill – jedno z najważniejszych azjatyckich otwarć w tym roku

2019-06-01 — 1

koreanka-bbq-16-1190x793.jpg

Czy mogę już zacząć świętować? Przyszły złote czasy dla azjatyckiej gastronomii w Polsce – nowe lokale nie tylko powstają, ale są po prostu coraz lepsze. Zamienniki produktów idą w zapomnienie (patrz słodka europejska bazylia zamiast tajskiej), rzadziej już trzeba walczyć o oryginalne receptury (podwójne menu dla rodaków i reszty świata), a w kartach dań pojawiają się odważne propozycje zamiast dostosowanej do domniemanego polskiego gustu „klasyki”. I to jest to, co cieszy mnie najbardziej!