Po dłuższej przerwie wracamy do cyklu „to co Pyza” i nadrabiamy zaległości. Dla tych, którzy czytają pierwszy raz – pamiętajcie, że polecamy tu konkretne dania, a nie (zawsze) całe restauracje. Dotyczy to szczególnie miejsc z obszernym menu lub miejsc mieszających pol-viet z kuchnią autentyczną. Czytajcie nie tylko listę dań (często wypisujemy tam wszystkie dania, które zjedliśmy), ale też opis. Ten tekst pisaliśmy wspólnie – mamy nadzieję, że na podstawie formy żeńskiej i męskiej zorientujecie się o co chodzi. 🙂 Do dzieła!
main
[SZORTY]
Spontaniczne omakase w Sushiya
Czekacie na Osakę ale wystąpiły problemy techniczne z transferem zdjęć, więc będą Kielce. Kiedy zaczynaliśmy ucztę, Wiktoria kończyła wizytę u pana Toyo w Izakaya Toyo. Miejscu, które prawdopodobnie już wkrótce będzie oblegane przez jedzeniowych turystów z całego świata za sprawą drugiego odcinka netfliksowego dokumentu Street Food.
Restauracje
“To co Pyza” – listopad 2018
Listopad trochę się nam przedłużył, ale spróbujemy nadrobić nasze zestawienie restauracji, a właściwie dań, które w tych restauracjach polecamy. Tym razem Azji jest być może mniej niż powinno być, ale być może też odnosicie wrażenie, że ostatnio w Warszawie pod tym względem dzieje się bardzo niewiele. Co prawda otwierają się nowe lokale, ale na razie nic nas jeszcze nie zaskoczyło.
PoradnikiRestauracje
Pierwsze omakase – jak się przygotować?
Coraz więcej osób pyta gdzie swoją przygodę z lepszym sushi. Zwykle odpowiadamy: jedź do Kielc albo do Łodzi! W kartach menu Sushiya i Ato Sushi znajdziemy „zestawy omakase”. To dobry start jeśli nie jesteście jeszcze gotowi zasiąść przy kontuarze i dostawać jedno nigiri po drugim rozmawiając w tym czasie z sushi chefem.
FelietonyRestauracje
Jak zrobić najlepsze sushi w Polsce?
Od jakiegoś czasu na dobre sushi jeździmy wyłącznie do Kielc i Łodzi. Poza nielicznymi i sporadycznymi wyjątkami, Warszawa pod tym względem pozostaje pustynią. To nie tak, że w stolicy nie ma talentu czy potencjału, żeby robić sushi lepiej. Być może po prostu nie ma takiej potrzeby. Stołeczne lokale zarabiają na wieloskładnikowych rolkach, dostawach i wynosach, więc po co to zmieniać. Z punktu widzenia prowadzenia biznesu doskonale to rozumiemy.
Restauracje
“To co Pyza” – wrzesień 2018
Wrzesień już na półmetku, pora więc na drugi odcinek „to co Pyza”. Tym razem wybrałem miejsca nie tylko z Warszawy, ale dwa z nich możecie odwiedzić podczas łączonej kulinarnej wycieczki. Jeśli szukacie klucza, którym kierowałem się przy ich doborze, obawiam się, że go nie znajdziecie. Pojawiają się Wietnam, Chiny, Japonia, Korea, ale też kuchnia europejska w wersji comfort foodowej. Bez zbędnego przedłużania – do dzieła!
RestauracjeWydarzenia
Sushiya w niedzielę najlepszą restauracją w Polsce?
Od otwarcia Sushiya minął już rok. Ależ to szybko zleciało! Naszą pierwszą wizytę z końca czerwca 2017 roku pamiętam jak dziś. Była wyjątkowa, zaskakująca i dziwna. Ale o tym opowiem na końcu. Na swoje pierwsze urodziny lokal przygotował wiele atrakcji, ale dla mnie liczyła się tylko jedna – niedzielne omakase. Omakase zorganizowane po raz pierwszy na zapisy, w zamkniętym lokalu i dla ograniczonej liczby gości. To był też mój jubileusz. Dziesiąte omakase w Sushiya. Patrząc w kalendarz, wychodzi na to, że jeździliśmy do Kielc niemal co miesiąc. Wow.
Restauracje
Ramen w Sushiya
Z początku trochę sprzeciwialiśmy się (my czyli ja i Pani Pyza) serwowaniu sushi i ramenu w jednym lokalu. Było to dla nas takie „nie-japońskie”. Nie można chyba jednak przesadzać ze zwyczajowym puryzmem, szczególnie w polskich realiach, gdzie notorycznie popełniane są zbrodnie kulinarne o dużo cięższym kalibrze.
Restauracje
Sushiya – być może najlepsze sushi w Polsce
Nazwa, oznaczająca po prostu lokal specjalizujący się w sushi, to kwintesencja bezpretensjonalności tego miejsca. Tu przychodzi się (albo przyjeżdża po 200 km w jedną i drugie tyle w powrotną drogę), żeby w skupieniu zjeść ryż i ryby.
Ludzie
Sushiya – nowy poziom sushi
Większość naszych znajomych po spróbowaniu sushi w Japonii jest pod tak wielkim wrażeniem jakości i świeżości składników, że kategorycznie odmawia udziału we wspieraniu polskiego kultu pieczonego łososia i krewetki w tempurze. Zarzucają więc wizyty w suszarniach i w domowym zaciszu samodzielnie kręcą rolki i uczą się techniki przygotowywania idealnego nigiri. Z jakim efektem? Różnym. Nigdy jednak ich/nasze sushi nie smakowało tak obłędnie jak to, które mieliśmy ostatnio okazję próbować w ramach popisu sushi mastera (omakase). W Kielcach. Niech odległość was nie zniechęci – najpierw przeczytajcie tekst do końca.