Na nowy wegański ramen bar, którego twórcami są Kohei Yagi i Taira Matsuki, wiele osób czekało od dłuższego czasu. Ze skrajnymi emocjami. Wiele wysiłku zaskutkowało jednak przedotwarciem, a już wkrótce oficjalnym otwarciem w samym centrum Warszawy. Na wstępie czuję, że należy Wam się kilka słów po co właściwie są te pierwsze testy. Celem nie jest usatysfakcjonowanie garstki ramenheadów, ale jak najlepsze przygotowanie do przyjęcia gości. Usprawnienie pracy zespołu, żeby ramen dotarł w możliwe jak najkrótszym czasie i ewentualne poprawki w reakcji na wrażenia pierwszych testerów.
My z testów wyszliśmy z głowami pełnymi jeszcze gorących przemyśleń, ale zacznijmy od początku, czyli menu. W karcie znajdziecie rameny shoyu, shio, tsukemen i paitan w czterech odsłonach (różnych pod względem dodatków i sosów). Do tych odmiennych wywarów dobrane zostały dwa rodzaje makaronu – chintany z dość gładkim, a cięższe wywary z bardziej sprężystym, ale jednocześnie dającym możliwość zatrzymania wywaru na swojej powierzchni. Makaron trzyma formę i konsystencję do samego końca! W smaku wolimy chyba „kluchy” z większą zawartością pełnego ziarna pszenicy (takie serwował Kohei podczas ostatniego pop-upu z Shiso Ramen), ale rozumiemy, że jest to świadomy dobór do pełnych dodatków wegańskich ramenów.
To co odróżnia rameny z Uki Green to na pewno sposób podania – pieczołowicie ułożonemu makaronowi wraz z tare, olejami smakowymi i wywarem możemy przyglądać się do woli, ponieważ wszelkie toppingi z sosami podane zostały w osobnych drewnianych pojemnikach. To od nas zależy jak wiele z nich dodamy, co zmienia całość doświadczenia podczas jedzenia (nie tylko pod względem smaku, ale i konsystencji).
Jeśli chodzi o nasze typy to zdecydowanym faworytem jest paitan ramen (szczególnie w wersji kuro z warzywami oraz sosem na bazie palonego czosnku i sezamu) – esencjonalny, ale nie przytłaczająco ciężki z przyjemnym balansem słoności i kwasowości. Na drugim miejscu plasuje się shoyu ramen z uważnie dobranym tare na bazie nama shoyu, niepasteryzowanego sosu sojowego, który zachowuje aktywność fermentacyjną i ma bardziej złożony smak.
Chociaż w tsukemenie makaron pięknie zachowywał sprężystość i nie sklejał się, jakoś zabrakło nam w nim mocy – zarówno pod względem dodatków, jak i samego wywaru (być może dlatego, że osobiście wolimy gęste tsukemeny). Natomiast shio mimo, że jesteśmy zdecydowanymi zwolennikami tego stylu, nie był aż tak nasycony smakiem, jak byśmy tego chcieli. Wegański klarowny shio ramen to ogromne wyzwanie i jesteśmy bardzo ciekawi jak ta pozycja rozwinie się w najbliższym czasie. Znając jednak ambicje Koheia – rameny będą wciąż dopracowywane, dlatego na pewno będziemy jeszcze wracać.
PS. Koniecznie spróbujcie wegańskiego węgorza (vege una-jyu) jest naprawdę dobry (nie tak obezwładniająco smaczny jak prawdziwy węgorz), ale jest to wyjątkowo intrygująca interpretacja.
PS2. Nie sugerujcie się aż tak bardzo naszymi typami – wszystkie pozycje, które spróbowaliśmy to rameny przygotowane w 100% zgodnie ze sztuką i to od indywidualnych gustów będzie zależeć który stanie się Waszym ulubionym.
Trzymamy kciuki, bo Warszawa potrzebuje jeszcze więcej dobrych wegańskich lokali. Pełny tekst na blogu pojawi się po kilku następnych wizytach jak lokal już trochę okrzepnie.
Uki Green
Adres: Koszykowa 49A, Warszawa