main

PrzepisySkładnikiWydarzenia

Bezceremonialnie o ostrygach

Wiktoria Górecka - 2013-03-05

malz
slider2
slider5
slider6
slider7
slider8
slider9
slider1

Smak pierwszej ostrygi jest pewnego rodzaju inicjacją. Moment, w którym poddają się nam chropowate ostre brzegi muszli i spoglądamy do wnętrza.  Spodziewaliśmy się cudów, za które przyszło nam słono zapłacić, jednak przed naszymi oczami żałośnie umiera galaretowaty mięczak, skąpany w morskiej wodzie. Wdarliśmy się do jego zacisza, wygrywając nie tyle siłą, ile zręcznością.

Fascynacja miesza się z awersją. Kilka ruchów noża i staje się – własnymi rękami zabiliśmy żywą istotę. W tej chwili cisza i ceremoniał są ważne, są potrzebne. Skupienie nad doznaniami zmysłowymi, ale też i ambiwalencją emocji, które w nas wywołuje pierwsza ostryga.

Kiedy niedawno dostaliśmy zaproszenie od Japońskiej Fundacji (国際交流基金, Kokusai Kōryū Kikin) oraz Ambasady Japonii w Polsce na prezentację tradycyjnych japońskich potraw z ostryżycy pacyficznej (Crassostrea gigas) oczekiwaliśmy wysublimowanych doznań smakowych i skomplikowanej etykiety spożywania tego delikatesu. Rzeczywistość jak zwykle nas zaskoczyła.

Ostrygi okazały się motywem przewodnim projektu dotyczącego wsparcia dla zniszczonego przez trzęsienie ziemi i tsunami regionu wysp Urato (prefektura Miyagi). Dlaczego miejsce to, dokładnie rok temu, zostało szczególnie doświadczone przez kataklizm, wyjaśnia już sama nazwa – wyspy te są drzwiami („to”) do zatoki („ura”), która otwiera się na pacyficzne wody. Obecnie ich mieszkańcy starają się o odbudowę lokalnego przemysłu poprzez rewitalizację hodowli mięczaków i dlatego przygotowali pokazy kulinarne w trzech europejskich miastach: Paryżu, Warszawie i Dortmundzie.

Pierwszym zaskoczeniem był dla nas kontrast w kulturowym znaczeniu ostryg. Krok po kroku przyglądaliśmy się kolejnym etapom ich życia – od larw przytwierdzonych do muszli przegrzebków, aż do okresu połowów. Będące dla nas symbolem luksusu mięczaki, nagle straciły swój czar, stały się produktem morza i ciężkiej pracy hodowców takich jak pochodzący z Katsurashimy Kimio Utsumi. Największe wrażenie na uczestnikach nie wywarła jego historia, ale japoński sposób otwierania muszli ostryżyc. Beznamiętnie, szybko, efektywnie. Do pokazu przygotowano ponad 700 ostryg, które trzy osoby oczyściły w trakcie 3 godzin. Szybkie podsumowanie daje 80 mięczaków na jedną osobogodzinę.

Po części technicznej cały zespół znawców regionalnych kulinariów (Makiko Tejima, Setsu Watanabe, Wakako Hagihira, Sachiko Utsumi) przystąpił do ekspresowego przyrządzania potraw z ostryg na oczach zastygłych z wrażenia uczestników pokazu. Co nas tak zaskoczyło? Już samo źródło mięczaków – w Japonii sprzedawane są oczyszczone, pływające nagie w plastikowych podłużnych opakowaniach.  Następnie odarte z dumy trafiały do wywaru, który ścinał ich delikatne ciała. Po tym zabiegu traciły swą boską cześć, a zyskiwały smak pospolitego małża. Podane zostały nam na plastikowych tłoczonych talerzach wraz z maleńką czarką sake.

Wyrazicielem żalu okazał się Robert S, zwący siebie mistrzem kulinarnym. Zapytany o opinie dotyczącą smaku potraw odrzekł, że wedle tradycji polskiej ostrygi spożywa się na surowo, a odpowiednim towarzystwem są tylko „vinaigrette, crème fraîche lub passiflora”. Na pewno nie służyło im gotowanie z pospolitym ryżem jak to miało miejsce w degustowanym przez nas daniu kaki meshi.

I tu dochodzimy do sedna sprawy – kulturowych różnic w znaczeniu nadawanemu składnikom pożywienia. Ostrygi, obok innych małży, spożywane były przez mieszkańców Archipelagu Japońskiego od ok. 6000 lat p.n.e. Obok siedlisk ludzkich, usypywane były „pagórki muszlowe”, świadczące o tym, że mięczaki oraz skorupiaki były łatwo dostępnym pożywieniem. Z kolei ryż pojawił się w Japonii znacznie później, ok. 2500 lat temu i uważany był za roślinę świętą, zamieszkaną przez bóstwa kami.

Początkowo dostępny był tylko dla uprzywilejowanych grup społecznych, a białe polerowane ziarna były synonimem luksusu. Urodzaj tego zboża zapewniał ludziom dobrobyt, stąd jego ogromne znaczenie w kształtowaniu kultury japońskiej, zwanej również kome no bunka – kulturą ryżu. Oba te składniki, mimo odmiennej roli pełnionej w kulturze żywieniowej Japonii są jej ważnymi elementami, dlatego ich połączenie wydaje się jak najbardziej zasadne.

Nasz sprzeciw budziło bezceremonialne obejście z ostrygami, natomiast japońskich prelegentów zaskoczyć musiała uwaga o pospolitym charakterze ryżu. Odmienne znaczenie przypisywane tym składnikom sprawiło, że zamknęliśmy się we własnych wyobrażeniach tracąc możliwość pełnego zanurzenia się w odmiennej tradycji kulinarnej.

Dla ciekawych nowych smaków przedstawiamy dwa przepisy – japoński i nasz rodzimy:

Dengaku ostrygowe z yuzu i miso

Składniki:
  • 8 ostryg
  • 2 łyżki soli
  • 2 łyżki sake

Sos dengaku:

  • 100g pasty miso
  • 100g cukru
  • 45ml mirinu
  • 45ml sake
  • sok z 2 yuzu (Citrus junos) lub szczypta sproszkowanej suszonej skórki
Sposób przygotowania:

1. Delikatnie masujemy solą ostrygi i płuczemy zimną wodą.

2. W niewielkim garnku doprowadzamy sake do wrzenia, aby odparować alkohol. Wkładamy ostrygi i gotujemy, aż napęcznieją. Należy przy tym uważać, aby nie przegotować sake.

3. Wyjmujemy ostrygi i redukujemy do połowy objętości pozostały wywar. Zanurzamy w nim ponownie mięczaki i zdejmujemy garnek z ognia.

4. W międzyczasie podgrzewamy sake i mirin, aż do wyparowania alkoholu. Zdejmujemy garnek z ognia i dodajemy pastę miso. Kiedy się rozpuści ponownie podgrzewamy sos i odparowujemy do połowy objętości.

5. Dodajemy połowę ilości cukru i mieszamy, aż się rozpuści. Następnie dodajemy resztę cukru i podgrzewamy, do momentu uzyskania gęstej konsystencji. Po zdjęciu garnka z ognia dodajemy sok z yuzu.

6. Wyparzamy cztery muszle, kładziemy na nich po dwie ostrygi i polewamy sosem dengaku. Możemy opalić je palnikiem lub zapiec w piekarniku, aż delikatnie zbrązowieją. Na koniec posypujemy potrawę startą skórką yuzu.

Lawendowe ostrygi*

Składniki:

  • 8 ostryg
  • 100ml śmietany 36%
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • ½ łyżki tartego chrzanu
  • ½ łyżki białego pieprzu
  • 2 łyżki cukru
  • szczypta soli
  • kwiaty lawendy do przystrojenia
Sposób przygotowania:

1. W blenderze miksujemy chrzan ze szczyptą soli i 1 łyżką śmietany.

2. Ubijamy pozostałą śmietanę na sztywno i delikatnie łączymy z kremem chrzanowym.

3. Do cukru dodajemy sok z cytryny i podgrzewamy w niewielkim rondlu o grubym dnie, aż się skarmelizuje. Następnie dodajemy pieprz.

4. Jeszcze gorący karmel wylewamy na papier do pieczenia, przykrywamy drugim arkuszem i wałkujemy, do momentu osiągnięcia pożądanej grubości. Ostudzony łamiemy na nieregularne piórka.

5. Ostrygi wyjmujemy ostrożnie do szklanki, a muszle wyparzamy.

6. Na muszle nakładamy porcję chrzanowej bitej śmietany, następnie ostrygi i przystrajamy karmelowymi piórkami oraz kwiatami lawendy.

* Zmodyfikowany przepis Miłosza Wyrwicza

Źródła zdjęć:

Fot. 1 Fot. 2 Fot. 3 – Saishoku Kenbi