main

SkładnikiZakupy

Okręt kupiecki

Wiktoria Górecka - 2012-11-03

Mój teść mówi, że kiedy wracam do domu wyglądam jak okręt kupiecki (według Biblii niewiasta dzielna „podobnie jak okręt kupiecki żywność sprowadza z daleka.”).  I jest w tym sporo prawdy, ponieważ na co dzień staram się gotować z produktów sezonowych, ale niekoniecznie lokalnych. Chociaż w Kobyłce prawie city większość składników azjatyckich jest łatwo dostępna, to nic nie zastąpi wyprawy do wietnamskiego lub koreańskiego sklepu spożywczego.

Dzisiaj nawiedziliśmy CH Marywilska 44, gdzie znajduje się świetnie zaopatrzony wietnamski sklep Hue – Phien (hala B, box 76-77).

Przede wszystkim kupujemy tam nasz chleb powszedni, czyli tajski ryż jaśminowy w workach po 4,5kg (Royal Dancer), sos rybny (Chin-su), kawę wietnamską (Trung Nguyên nr 4), makarony (bún, phở, miến), papier do sajgonek smażonych (bánh đa nem/bánh tráng) i do sajgonek świeżych (bánh tráng gỏi cuốn), tofu oraz zioła, i warzywa , których brakuje na polskim rynku.

slider11

Zakupy nie byłyby jednak tak interesujące, gdyby nie fakt, że buszując w tym pełnym aromatów miejscu, zawsze znajdujemy jakiś nowy składnik, którego albo nie znamy albo pojawia się sezonowo. Tak było również dzisiaj. Zacznijmy jednak od początku.

Dosłownie wczoraj, będąc w nastroju bliższym Święta Zmarłych niż Halloween, znalazłam artykuł o dwóch jesiennych specjałach krakowskiej restauracji Yellow Dog –  jajku na parze z jedwabnym tofu w wywarze z sosu sojowego, liści chryzantemy jadalnej i selera naciowego oraz stir fried z liści chryzantemy, z sosem sojowym, olejem sezamowym i sokiem z limonki.

slider22

Znajoma Krakowianka, miała okazję stołować się we wspomnianej restauracji, będącej podobno Mekką azjatyckiej kuchni. J. nazwała jadalne chryzantemy kulinarnym rozczarowaniem roku – „rozmoknięte, smutne, bez smaku…”. Aż trudno uwierzyć, bo te, które miałam okazję jeść w Wietnamie aromatem zdecydowanie zaskoczyły moje kubki smakowe. Być może dlatego, że początkowo po prostu nie wiedziałam, co jem 😉

Wracając do dzisiejszych zakupów w CH Marywilska 44 – co ja paczę! Liście chryzantemy! Kupilim, do domu przyjechalim i teraz myślimy, co też z nich dobrego zrobić. A że leżeć długo nie mogą to pewnie wkrótce pojawi się nowy post…