Drażnią mnie pojawiające się coraz częściej opinie, że gotowe sushi z japońskich sklepików typu convenience store (Lawson, 7-Eleven czy FamilyMart) jest „lepsze niż najlepsze sushi w Polsce”. Nie, nie jest. I choć to poziom zdecydowanie wyższy niż nasze gotowce z dyskontów, osoby które choć trochę interesują się tematem sushi, nie będą delektować się rolkami czy nigiri z plastikowego opakowania. To skuteczna metoda na (ekstremalnie) tanie zaspokojenie głodu, ale nic więcej. Moim zdaniem, dużo lepiej sprawdza się w tym przypadku onigiri, pakowane w taki sposób, że nori styka się z ryżem dopiero po zerwaniu folii ochronnej. Dzięki temu ryżowa kanapka owinięta jest chrupiącym i świeżym papierem z glonów. Wracając do naszych krajowych realiów – zatrważająco niski ogólny poziom sushi w Polsce nie uprawnia do formułowania twierdzeń o wyższości pakowanego sushi z Kraju Kwitnącej Wiśni nad wszystkim co mamy dostępne nad Wisłą.