Jaskrawe kolory marchwi aż proszą się o równie temperamentne połączenia smakowe, dlatego dziś będzie niegrzecznie. W koreańskiej kuchni rzadko stosuje się kolendrę, ale na złość regułom przypuściłam jej zmasowany atak i sparowałam z klasykami: olejem sezamowym oraz pikantną pastą gochujang. Efekt? Uzależnienie – usta pieką, dusza śpiewa.