Zaskakuje mnie ogromna miłość Polaków do tajskiej zupy z kaczki, ponieważ już sam aromat tego dania wskazuje na jego chińskie korzenie. W restauracjach często spotyka się wersję nasyconą do granic możliwości przyprawą pięciu smaków, cynamonem oraz sosem ostrygowym, ale w tym przepisie udało się osiągnąć równowagę dzięki zastosowaniu korzeni kolendry, plastrów świeżego galangalu, liści pandanu oraz cukru palmowego. Jeśli zależy Wam na 100% autentyzmie rozejrzyjcie się w sklepach azjatyckich za chińskim selerem oraz brokułami gailan, beż nich jednak danie też będzie dobre, a jako dodatek sprawdzi się kolendra oraz zielona część dymki.