X

Shoyusz, czyli ramen pop-up Kohei Yagi x Arigator

To nie przypadek, że szczyt światowej popularności ramenu zbiegł się z odwrotem od kuchni wysokiej. Zerwanie z kelnerskich dłoni białych rękawiczek, obśmianie art-talerzy i przesyt wyrafinowanymi teksturami doprowadziły do skupienia na drugiej stronie kulinarnej amplitudy: swojskiej kuchni comfort-food. Przaśny ramen, z dominującym aromatem wieprza, okami smakowego oleju i porcją glutenu doprowadzającą do spazmów pseudo-dietetyków zawojował naszymi podniebieniami. Właściwie rzecz ujmując: poddaliśmy się walkowerem i pokochaliśmy na zabój (dosłownie – biorąc pod uwagę zawziętość dyskusji jakie toczą się w jego imieniu). W czasach kultu autentyczności nie łatwo być jednak kreatorem.

W czasach kultu autentyczności nie łatwo być kreatorem

Team Arigatora, pierwszego polskiego (mięsnego) ramen baru, przyjął sobie jednak za punkt honoru poszerzenie zakresu definicji ramenu. I niezależnie od krytyki, ochów i achów, jak tytułowy gad – ewoluuje w wyznaczonym kierunku, w sobie właściwym tempie. Tym razem znany z niekonwencjonalnych pomysłów szef kuchni, Bartek Sobieraj, po trudnych eksperymentach z tsukemenami połączył swe siły z Koheiem Yagi pod hasłem Shoyuszu (nazwa znamienna w kontekście podziałów jakie Arigator wywołuje w gastro-światku).

Rosso tomato shrimp ramen (boczek, pomidor, jajko przepiórcze – 35 zł)

W ramach kooperacji powstały cztery rameny, które pozornie łamią wszelkie konwencje, łącząc Wschód z Zachodem:

  • Rosso tomato shrimp ramen (boczek, pomidor, jajko przepiórcze – 35 zł)
  • Verde basil matcha ramen (pierś kurczaka, pomidor, matcha, czerowna kapusta – 35 zł)
  • Shio blue ramen (pierś kurczaka, szczypior, jajko – 35 zł)
  • Shoyu yellow ramen (karkówka mangalica, kiełki fasoli mung, jajko, szpinak – 35 zł)

Dominuje nacisk na inspirację Włochami

Czy jednak ta ramenowa kontrabanda jest tak rewolucyjna jak się wydaje po pierwszym spojrzeniu na miski z wywarami w kolorach tęczy? Nieee, wbrew pozorom ze wszystkich dotychczasowych kreacji Arigatora tym najbliżej jest do Japonii. Zobaczcie sami! Pomimo, że pomidor w ramenie kojarzy się z Ivanem Orkinem, to przypominający swojską pomidorową babci tomato ramen na tyle dobrze zadomowił się w Tokyo, że ramenya go serwujące pojawiły się i w innych krajach Azji. W jego wersjach dominuje mocny nacisk na inspirację Włochami (kruszony ser, możliwość wykończenia go w formie risotto). Szczęśliwie takich banałów nie spodziewajcie się w Arigatorze!

Verde basil matcha ramen (pierś kurczaka, pomidor, matcha, czerowna kapusta – 35 zł)

Kiedy rosso tomato shrimp ramen trafił przed nasze oczy, wbrew wytycznym z menu, zawierał czerwoną kapustę przez co nie mogliśmy uciec od porównań z kreacją ramen baru Gonokami Seisakujo z 2017. Dominujący smak krewetek podbity został umiejętnie pomidorowym umami. Tłuściutki boczek rozpłynął się w ustach, pozostawiając miejsce na maleńkie przepiórcze jajko ukrywające się w intensywnie morskim płatku nori. Do tego czerwona kapusta (w swoim fioletowym obliczu) – chrupiąca, dodająca lekką goryczkę, ale nie dominująca. Mistrzostwo. Odjęłabym jedynie plasterek cytryny i bazyliowe pesto na brzegu miski, bo już i tak wiele się w tej misce działo.

Rosso tomato shrimp ramen – mistrzostwo

Kolejna pozycja to hipnotyzujący dopracowaną formą zielony ramen. Niestety odniosłam wrażenie, że sproszkowana herbata matcha zdominowana została w nim przez bazylię, a nawet mocniejsze roślinne smaki przypominające szpinak. Nie przypadł mi do gustu, ale trzeba przyznać, że idealnie oblepiał makaron, a pierś kurczaka (różowa w środku, więc mieliśmy nadzieję, że przyrządzona metodą sous-vide, ale NIE – była po prostu niedogotowana) i czerwony pieprz równoważyły słodko-owocowymi aromatami jego smak.

Shio blue ramen (pierś kurczaka, szczypior, jajko – 35 zł)

Najbardziej ciekawa byłam shio blue ramen, bo wydawał się najtrudniejszą pozycją. Mimo nawiązania do shio tori chintana z tokijskiego Kipposhi, byłam zaintrygowana jak poszła twórcom walka o uzyskanie niebieskiego koloru, To wbrew pozorom nie jest takie proste! Intensywny w smaku wywar z mocną podstawą rybną (sproszkowaną makrelą gyofun) jest wyjściowo żółty, więc w połączeniu z niebieskim barwnikiem uzyskanym z alg (znanym jako superfood Blue Majik, czyli niebieska spirulina) otrzymujemy ramen… zielony!

Ostatecznie wersja z Arigatora nie jest tak intensywna kolorystycznie, ale to chyba dobrze – nasze zmysły podświadomie nie lubią takiej magii. 😉 Najważniejszy jest jednak smak – dla mnie, a zwłaszcza Małej Pyzy, świetnie łączący składniki z lądu i morza. I do tego cudownie zamarynowana, soczysta (!) pierś kurczaka, co naprawdę nie zdarza się często. Obawiam się jednak, że większości osób nie zasmakuje (a szkoda!) – podejrzany o sztuczność kolor i aromat sardynki nie stanowią recepty na sukces, nawet wśród najbardziej otwartych na nowe smaki amatorów ramenu. Trudne są losy ramenów shio w Polsce. 😉

Najbardziej ciekawa byłam shio blue ramen

Shoyu yellow ramen to najbardziej zaskakująca pozycja w tym zestawieniu, ponieważ niczym nie zaskakuje. No może poza jakością składników (plastry mangalicy!). 😉 Gdyby został zaprezentowany osobno zrobiłby na pewno większe wrażenie i byłby jednym z najlepszych ramenów jakie zjeść można obecnie w Warszawie.

Shoyu yellow ramen (karkówka mangalica, kiełki fasoli mung, jajko, szpinak – 35 zł)

Arigator i Kohei Yagi sprawili nam wielką radość swoimi eksperymentami, ale poza możliwością spróbowania świetnych kreacji tego teamu, najbardziej cieszy nas zmiana makaronu. Nadal jest dość ciężki, więc do optymalnej sprężystości sporo mu jeszcze brakuje, jednak nie nasiąkał wywarem i zachowywał konsystencję do samego końca, co jest dużą zmianą na plus w stosunku do poprzednich wersji.

Arigator Ramen Shop

Adres: ul. Piękna 54, Warszawa
Godziny otwarcia: pon.-niedz. 12:00-16:00, 17:00-22:00
Telefon: 730 303 103

Podobne wpisy