W wirtualnej Polsce ramen jest tak modny, że właściwie każde danie święcące przepołowionym kurzym jajem na miękko może zyskać sobie jego imię. Odstawmy jednak sprzed nosa bombardujące nas foodpornowymi zdjęciami smartfony i przyjrzyjmy się temu, co niedawno powstało w realu: Arigator Ramen Shop. Uwielbiane japońskie nudle to w większości lokali dodatek do menu, który nie jest traktowany do końca serio – brak mu podstawowych elementów, więc osłania się „autorskością” dzieła.
Nowy gastronomiczny zwierz zaczaił się na Pięknej
W potencjał ramenu jako pierwsi uwierzyli Vegan Ramen Shop. Na początku myślałam, że jedynym wytłumaczeniem mocy ich wywarów jest dodatek mięsożernych roślin, ale zajrzałam im do garnków i okazało się, że rośliny po prostu są dobre. Niemniej muszę przyjąć do wiadomości, że nie wszyscy się ze mną zgadzali – kontestujący ten fakt mięsożercy z krwi i kości zadowolić się musieli soczystymi snami o świńskich ramenach. Do tej pory. Teraz mogą iść do Arigator Ramen Shop.
Nowy gastronomiczny zwierz zaczaił się na Pięknej, w sąsiedztwie swoich siostrzanych lokali. Mamy więc do czynienia ze świadomym konceptem i klimatycznym wnętrzem dopieszczonym do najdrobniejszych detali. Czy jednak ogromna postać Darumy, spoglądająca na gości ślepymi oczami, zapewni temu miejscu wystarczające powodzenie?
Pierwsze na co zwracam uwagę to decyzja o rozmieszczeniu gości przy kontuarach i otwarta kuchnia – w takich warunkach, zbliżonych do japońskiej ramenya, nastawiona na ciągłe interakcje ekipa robi profesjonalne wrażenie. Najbardziej uderza mnie jednak szczerość szefa kuchni – Bartka Sobieraja. Chętnie dzieli się wynikami swoich zmagań z ramenem i widać, że ma ambicje, aby z każdym dniem osiągać jeszcze więcej. To mnie zupełnie rozbraja i chociaż już na początku jestem rozczarowana makaronem, to po raz kolejny sprawdza się, że do lokali wracam nie tylko ze względu na jedzenie, ale również na ludzi.
W karcie Arigatora mamy do wyboru pięć ramenów
Sprowadzana z Japonii mąka nie gwarantuje jeszcze sukcesu – grube nitki mimo zwiastującego alkaliczność żółtego koloru konsystencją przypominają spaghetti. Trochę smutek, ale z drugiej strony trzeba wykazać się nie lada odwagą, żeby zdecydować się od początku na własną produkcję zamiast korzystać, jak w innych lokalach, z gotowców Sun Noodles czy Yetztu. Ocenę słuszności wyboru pozostawiam Wam – idźcie i jedzcie. Moje oczekiwania wobec pierwszego (niewegańskiego) lokalu specjalizującego się w ramenie są jednak wyjątkowo wysokie i wierzę, że z makaronem będzie już tylko lepiej. Ale na razie duży minus – w końcu dobry sprężysty makaron to absolutna podstawa tego japońskiego dania.
W obecnej karcie Arigator Ramen Shop mamy do wyboru pięć ramenów, z których dwa początkowe (shio i shoyu) odwołują się do tradycji, a pozostałe trzy to freestyle. Pierwszy z nich o wywarze rybno-drobiowym, w którym tare powstało na bazie soli, to mój faworyt. Położyłabym większy nacisk na jego morską bazę, ale tak naprawdę największe wrażenie robią z wyczuciem skomponowane dodatki: pomidory, małże sercówki, szczypior (zielona część dymki?), wodorosty nori, rybne naruto i cienkie plastry chashu (mogłyby być bardziej różowe, ale rozumiem, że w Polsce spożywanie w takiej postaci wieprzowiny budzi kontrowersje).
Dwie kolejne pozycje – shoyu ramen i BBQ spicy miso ramen to pozycje dla zdeklarowanych mięsożerców. Jest i jajko marynowane (jak dla mnie odrobinę zbyt delikatnie), spora porcja mangalicy – szczególnie dobra w przypadku boczku i zaskakujące czarne naruto. Shoyu oczywiście miał być lżejszy, ale jakoś tak wyszło, że oba rameny atakują swoim ciężarem, ale moim zdaniem potrzebują większej głębi i złożoności smaku.
Ostatnie dwa rameny są kontrowersyjne. Tantan kuro ramen – do głębi czarny od sepii i sezamu znacznie odbiega od tego, czego spodziewać się możemy po nazwie nawiązującego do pikantnego tantan ramenu o wyraźnie chińskich korzeniach. To pozycja dla osób, które ucieszą pływające w nim morskie stwory i odmienność od klasyki ramenu. Optowałabym jedynie za zmianą nazwy. 😉
Natomiast o opcji wege w Arigator Ramen Shop w ogóle wolałabym zapomnieć. 😉 Na szczęście po warzywnej zupie krem doprawionej sosem sojowym zamówiliśmy jako przystawkę boczek kakuni – czysty smak tłuszczu z mangalicy w połączeniu z sosem śliwkowym i pikantnym imbirem sprawił, że rozpłynęliśmy się w mięsariańskiej rozkoszy.
Ostatnie dwa rameny są kontrowersyjne
Gdyby było Wam za mało wrażeń to pośród przystawek każdy znajdzie coś dla siebie – szpinak wodny hojnie doprawiony prażonym czosnkiem, kwaśne plastry rzodkwi arbuzowej (NIE rzepy!) z maleńkimi krewetkami czy smażone tofu z sojowym sosem.
Desery nie są może typowym elementem w ramenya, ale cóż – jesteśmy w Polsce i prędzej zerwę z tradycją niż odmówię kremowi yuzu z czekoladowymi ciasteczkami i pudrem z kolendry. Gorzej wypada biszkopt z mascarpone i matchą, ponieważ sproszkowana herbata kompletnie zatraciła swój żywo zielony kolor.
Wreszcie doczekałam się ramen shopu dla mięsożerców! Ramen to podobno droga i Arigator Ramen Shop właśnie stanął na jej początku. Trzymam kciuki za to miejsce i mam nadzieję, że Bartek Sobieraj ze swoją świtą krok po kroku będą dążyć do glutenowej doskonałości!
Arigator Ramen Shop
Adres: ul. Piękna 54, Warszawa
Godziny otwarcia: pon.-niedz. 13:00-16:00, 17:00-22:00
Telefon: 730 303 103