main

PoradnikiWydarzenia

Jak robić lepsze zdjęcia jedzenia?

Piotr Górecki - 2017-07-15

Dzisiaj każdy jest fotografem kulinarnym. Instagram, który ma już prawie 7 lat, zmienił reguły gry w fotografii i to nie tylko tej mobilnej. Rosnące możliwości obiektywów i matryc w smartfonach sprawiły, że ludzie masowo rezygnowali z noszenia aparatów, a zdjęcia jedzenia zaczęły stanowić znaczącą część instagramowych treści. Zdjęcia o bardzo różnej jakości. Od mało estetycznych „dokumentalnych” ujęć w połowie zjedzonej porcji do aranżowanych fotografii studyjnych w idealnym sztucznym oświetleniu. Ale nieważne czy robisz zdjęcia smartfonem czy lustrzanką – ten tekst jest skierowany do Ciebie.

Nasza przygoda z fotografią kulinarną na poważnie zaczęła się prawie pięć lat temu, podczas pierwszego wspólnego wyjazdu do Wietnamu. Tam „uczyliśmy się” nowego aparatu, kadrowania i przede wszystkim fotografowania jedzenia w miejscach publicznych. Przygoda ta wciąż trwa (a po drodze zmiany były ogromne!) i zdajemy sobie sprawę, że jeszcze wiele musimy się nauczyć, ale już chyba przyszedł ten moment, gdy czujemy się gotowi do podzielenia się własnymi doświadczeniami. Nie-profesjonaliści nie-profesjonalistom. Bez fotograficznego żargonu, akademickich dyskusji o sprzęcie czy prawd absolutnych. A zaczniemy od pięciu podstawowych elementów: sprzętu, światła, kompozycji, aranżacji i obróbce.

Sprzęt

Ten punkt znalazł się na początku nie dlatego, że jest najważniejszy (bo nie jest!), tylko dlatego, żeby podkreślić zasadniczą kwestię: to fotograf robi zdjęcie, a nie aparat. To nie nóż przygotowuje potrawę tylko kucharz. Wiele razy przekonywaliśmy się, że sprzęt jest mniej ważny niż światło, kompozycja, aranżacja i obróbka. Oczywiście wszystko ma swoje granice – nie możemy się spodziewać cudów fotografując 5-letnim telefonem, ale jeśli mamy do dyspozycji stosunkowo nowy smartfon ze średniej lub górnej półki – jesteśmy przyzwoicie wyposażeni do robienia apetycznych zdjęć kulinarnych. Szczególnie jeśli mają być one publikowane głównie w mediach społecznościowych. W 9 na 10 przypadków, jeśli mielibyśmy wybierać między dobrym światłem a dobrym sprzętem, wybierzemy dobre światło, bo to pozwoli na osiągnięcie lepszego efektu końcowego. Najważniejsza rada dla smartfonowych fotografów? Przed sesją wytrzyj dokładnie szkiełko obiektywu. Serio!

„najlepszy aparat to ten, który masz akurat przy sobie”

Jeśli robisz zdjęcia smartfonem i wiesz, że tak pozostanie, możesz śmiało przejść do następnego podtytułu. Jeśli jednak naprawdę poważnie wkręcisz się w fotografowanie jedzenia, najprawdopodobniej prędzej czy później uznasz, że potrzebujesz dedykowanego, osobnego aparatu. Szczególnie jeśli robisz zdjęcia w niekontrolowanych warunkach – restauracjach czy na warsztatach kulinarnych, gdzie musisz walczyć ze słabszym oświetleniem. Wybór odpowiedniego aparatu jest zadaniem wyjątkowo trudnym i subiektywnym, ale warto zwrócić uwagę na kilka ważnych cech urządzeń, które mają znaczenie w tej dość specyficznej dziedzinie fotografii. Mówi się, że najlepszy aparat to ten, który masz akurat przy sobie. Brzmi to trochę jak infantylny truizm, ale w przypadku fotografii kulinarnej, jest to absolutna podstawa. To właśnie dlatego nie polecamy ciężkich i dużych lustrzanek (gniew profesjonalnych fotografów wkrótce nas dosięgnie!). Jeśli kupujemy aparat do fotografii kulinarnej, optymalnie by było, gdybyśmy zawsze mieli go ze sobą w torebce/torbie. Nie dedykowanej torbie specjalistycznej, tylko naszej torbie miejskiej, plecaku czy damskiej torebce. Aparat do robienia zdjęć jedzenia powinien być mały lub bardzo mały!

smartfon często jest twoim jedynym aparatem

Jeśli już ustaliliśmy wielkość sprzętu fotograficznego, musimy zdecydować się na jego konkretny typ. W tym miejscu warto powiedzieć o dwóch podstawowych podziałach. Aparaty z wymienną i niewymienną optyką oraz obiektywy ze stałą lub zmienną ogniskową. Pierwszy podział jest dość oczywisty – albo mamy jeden obiektyw na stałe (jak w smartfonie), albo mamy możliwość wymieniania obiektywów. Drugi podział (stała i zmienna ogniskowa), nie wchodząc w techniczne szczegóły, sprowadza się do tego czy mamy możliwość „zoomowania”/przybliżania obrazu czy nie. Ogniskowa mierzona jest w milimetrach. Upraszczając: im więcej milimetrów, tym większe powiększenie. Jeszcze inaczej: im mniejsza ogniskowa tym większy kąt widzenia. Naszym zdaniem, najlepszy kompromis między rozmiarami, uniwersalnością i jakością obrazu, osiągniemy inwestując w aparat z niewymienną optyką i stałą ogniskową. Takie połączenie co prawda nie jest super-uniwersalne, ale w przypadku fotografii kulinarnej, urządzenie z niewymienialnym obiektywem o ogniskowej będącej odpowiednikiem 35 mm sprawdza się znakomicie. Zarówno do zdjęć wnętrz (szersze kadry) jak i fotografii pojedynczego talerza (zbliżenia). Pełnię szczęścia zapewni elektroniczny wyświetlacz wychylany w górę i w dół – funkcja bardzo przydatna podczas fotografowania całego zastawionego stołu z góry. Porównanie różnych modeli i typów aparatów znajdziecie na końcu tego wpisu.

Światło

Bez światła nie ma zdjęcia. A bez dobrego światła nie ma dobrego zdjęcia. Szczególnie, jeśli osiągniętym efektem ma być apetyczna fotografia jedzenia z naturalnymi, żywymi kolorami. Najlepszym przyjacielem fotografa kulinarnego jest naturalne światło słoneczne. Nie wchodząc w techniczne szczegóły (widmo światła, temperatura barwowa), światło dzienne pozwoli na osiągnięcie najbardziej naturalnych i nasyconych kolorów, w porównaniu z oświetleniem sztucznym (żarówki, świetlówki, halogeny), z którym mamy do czynienia w restauracjach czy w domu. Celowo pomijamy tu kwestię profesjonalnego sztucznego oświetlenia w fotografii studyjnej, bo studia niestety nie zabierzemy ze sobą do knajpy. Czy to w restauracji, czy w domu, robiąc zdjęcia, wybierajmy miejsca przy oknie (parapet, stolik przy oknie) i fotografujemy „pod światło” – pozwoli to na dobre doświetlenie fotografowanego elementu i minimalizację wpływu światła sztucznego z wewnątrz lokalu. Kolejną zaletą światła „z okna” jest jego „miękkość”. Często jest ono rozproszone i odbite, dzięki czemu unikamy ostrych cieni i zbyt dużych kontrastów. Mieszanie się różnych typów świateł (światło słoneczne, żarówki, świetlówki, neony), to jeden z największych wrogów fotografa. Jeśli stolik przy oknie nie pomaga i widzimy, że mieszane światło psuje nam efekt, czasami jedynym wyjściem jest… wyjście… na zewnątrz. Zrobienie naprawdę dobrego zdjęcia zazwyczaj wymaga poświęcenia i czasami warte jest zniesienia karcących spojrzeń innych osób. Oczywiście tylko w wyjątkowych sytuacjach. Nie zachęcamy nikogo do biegania z talerzem na zewnątrz za każdym razem, gdy wychodzimy do knajpy. 🙂

bez dobrego światła nie ma dobrego zdjęcia

Na zewnątrz, w teorii, powinniśmy mieć idealne warunki. Jeśli jednak fotografujemy w godzinach południowych, możemy mieć problemy z mocnym, nierozproszonym światłem, powodującym pojawianie się ostrych cieni oraz „wypalonych” bieli. Co wtedy? Jeśli nie mamy wpływu na to, o której godzinie będziemy w restauracji i musimy walczyć z ostrym słońcem, warto poszukać miejsca, które w jakiś sposób jest osłonięte od promieni słonecznych świecących bezpośrednio, ale jednocześnie jest „doświetlone” rozproszonym światłem odbitym. Jeśli możemy wybrać godzinę robienia zdjęć, lepiej korzystać z godzin porannych (pierwsze godziny po wschodzie słońca) i popołudniowych (ostatnie godziny przed zachodem) – światło będzie wtedy dużo łagodniejsze, dzięki czemu łatwiej osiągniemy zamierzony efekt.

Akcesoria zmieniające warunki oświetleniowe? Nie korzystajmy z wbudowanych lamp błyskowych w naszych smartfonach czy aparatach. Spłaszczają one zdjęcia i efekt końcowy jest bardzo daleki od pożądanego. To nie znaczy, że nic nie może nam pomóc. Fotografując w domu, przy pomocy kilku prostych dodatków, możemy w jeszcze lepszy sposób wykorzystać światło dzienne – ale o tym w dalszej części wpisu.

czasami wyjście na zewnątrz jest najlepszym rozwiązaniem

Kompozycja

Dobra kompozycja i kadrowanie zdjęcia to coś, czego nie da się nauczyć z książki. Reguła trójpodziału, linie, proste horyzonty, symetria… To brzmi strasznie. Zamiast uczyć się zasad i później sztywno się ich trzymać, lepszą metodą jest (naszym zdaniem), robienie zdjęć jak najczęściej. Fotografowanie tego samego obiektu pod różnymi kątami i z różnej odległości. Jeśli jedno zdjęcie na dwadzieścia będzie dobre – cel został osiągnięty. Z czasem sam zauważysz co się sprawdza, a co nie. Wyrobisz sobie własny, indywidualny styl. I nie będziesz już potrzebować tak wielu ujęć, żeby osiągnąć zamierzony efekt. Jakimi parametrami warto manipulować na początku?

  • kąt pod jakim fotografujemy (od ostrych kątów do ujęć centralnie z góry)
  • odległość od fotografowanego obiektu (wąskie lub szerokie kadry)
  • ujęcia wykonywane z różnych stron stołu (o ile światło na to pozwala)

zastanowić się co ma pokazać zdjęcie

Robienie wielu zdjęć tego samego dania czy kompozycji dań nie oznacza, że musimy to robić bezmyślnie. Jeszcze przed pierwszym wciśnięciem spustu aparatu wypadałoby się zastanowić co ma pokazać zdjęcie. Jakie cechy dania chcielibyśmy wyeksponować? Chrupkość tempury? Błyszczącą powierzchnię klarownej zupy phở? Krwistość steku poprzerastanego tłuszczem? Zrozumienie „istoty dania” pozwoli na lepsze uwydatnienie tego, co sprawia, że jedzenie wygląda naprawdę apetycznie. Czasem zwykłe obrócenie talerza czy miski odpowiednią stroną może całkowicie zmienić percepcję zdjęcia. A na talerze trzeba bardzo uważać – szczególnie te białe! Nieodpowiedni kąt może sprawić, że na pierwszym planie będziemy widzieć wielką białą powierzchnię.

Ostatnia kwestia to kadrowanie i brzegi ujęcia. Nie ma tutaj absolutnych reguł, ale warto pamiętać, że nie zawsze umieszczanie talerza symetrycznie w środku kadru jest najlepszym rozwiązaniem, szczególnie jeśli zależy nam na dynamice zdjęcia. Ucięcie części talerza dwoma sąsiednimi krawędziami (na przykład dolną i lewą), a pozostawienie nieuciętych elementów wzdłuż jednej lub dwóch pozostałych krawędzi, potrafi dać bardzo ciekawe rezultaty. Odważne kadrowanie może sprawić, że nasze fotografie przestaną wyglądać jak zdjęcia do menu. Robiąc szersze ujęcia, kiedy cały obiekt jest w kadrze, powinniśmy zwracać uwagę na to, co znajduje się na krawędziach. Ucięte sztućce, szklanki czy inne elementy wystroju często odciągają uwagę od głównego planu.

Aranżacja

Na nic się zda świetny aparat, dobre światło i ciekawe kadrowanie, jeśli fotografowane danie będzie wyglądało nieciekawie lub wręcz odpychająco. Pierwsza kwestia jest oczywista – zdjęcie robimy przed pierwszym kęsem. 🙂 Kiedyś usłyszeliśmy od znajomego blogera: aparat je pierwszy! Nikt nie będzie chciał oglądać rozgrzebanych talerzy. Kolejne kroki wymagają jednak naszej inicjatywy. Patrząc na otrzymane danie powinniśmy się zastanowić, czy nie da się go w prosty sposób upiększyć, poprzez ingerencję w ułożenie składników czy dołożenie dodatków. Nie ma jednej uniwersalnej metody na podrasowanie talerza, ale warto pomyśleć o następujących elementach:

  • Usunięcie niepotrzebnych elementów z obszaru kadru. Czasami elementy te (butelka po napoju, chusteczki, telefon komórkowy, dodatkowe zestawy sztućców, stopy) odciągają uwagę od fotografowanego dania i sprawiają, że zdjęcie jest „zaśmiecone”. To ważne szczególnie podczas fotografowania w restauracjach, gdzie trudniej nam kontrolować otoczenie talerza i tego, co znajduje się na stole.
  • Ułożenie talerza i jego zawartości. Danie z kuchni nie zawsze wychodzi w idealnej formie. Na szczęście przy pomocy widelca czy pałeczek, możemy szybko przeorganizować ułożenie niektórych elementów, eksponując na przykład chrupiącą skórkę kurczaka czy sprężysty makaron, który oryginalnie utopiony był w gęstym wywarze. Dążymy do tego, żeby składniki były ładnie odseparowane i skierowane w stronę obiektywu swoją najbardziej apetyczną stroną. Przygotowując danie samemu w domu, mamy znacznie ułatwione zadanie – możemy z góry zaplanować jak będzie wyglądał talerz i starannie ułożyć składniki podczas ich nakładania na talerz.
  • Kolorowe dodatki. Nie zawsze dostajemy je w standardzie, ale w wielu knajpach nie ma żadnego problemu, żeby poprosić o małą porcję świeżego pokrojonego chilli czy gałązkę kolendry. Czasami zamawiamy kilka pozycji z menu i możemy przełożyć drobne elementy dekoracyjne z jednego dania do drugiego. No chyba, że ktoś ma aspirację do fotografii dokumentalnej. 😉 Odpowiednio dobrany kolorowy akcent (najczęściej czerwony, zielony, żółty) potrafi zrobić ogromną różnicę i początkowo nudny talerz zmienić w prawdziwy foodporn.
  • Odpowiednie tło. Najbezpieczniejsze i najbardziej uniwersalne są gładkie powierzchnie bez mocnego wzoru. Biały czy drewniany stolik jest tak neutralny, że zarówno ciemne jak i jasne talerze będą wyglądać na nim dobrze. Czerń i ciemne barwy tła wbrew pozorom nie zawsze dobrze komponują się nawet z jasnymi miskami. Będąc w restauracji nie zawsze mamy pole manewru, ale wybierając miejsce siedzenia myślmy nie tylko o świetle, ale też o tle do naszych zdjęć. W przypadku zdjęć robionych w domu, dowolność jest dużo większa i możemy eksperymentować z jaskrawymi kolorami, wzorami i fakturami. Trzeba jednak pamiętać, że wymaga to pewnej wprawy i pomysły, które w głowie zapowiadają się wyśmienicie, nie zawsze dają upragniony efekt.
  • Czystość! Czyste, błyszczące sztućce czy stół bez okruszków to podstawa. Istnieją narzędzia do retuszu (zarówno na smartfonach jak i komputerach), ale będzie nam dużo łatwiej jeśli zadbamy o to już na etapie robienia zdjęcia. Nic tak nie odciąga uwagi od istoty fotografii jak brak czystości!
ten kurczak nie był tak wyeksponowany, gdy przyszedł do nas z kuchni

Obróbka

Niektóre zdjęcia wyglądają świetnie bez żadnej obróbki. Szczególnie ze smartfonów, które sztucznie podbijają ich kontrast i nasycenie barw. Nie oznacza to jednak, że powinieneś rezygnować z obróbki zdjęć – nawet tych dobrych. Profesjonalni fotografowie używają do tego najczęściej Lightrooma na swoich komputerach, ale większość osób nie ma na to ani czasu, ani ochoty. Z pomocą przychodzi aplikacja VSCO dostępna na smartfony z iOS oraz Androidem. Pozwala ona na korekcję podstawowych parametrów takich jak ekspozycja, balans bieli, odcień, ostrość czy kontrast. Najważniejszą jej funkcją są jednak filtry, symulujące wygląd zdjęć wywoływanych z analogowego filmu. Appka pozwala na ściągnięcie setek filtrów o mniej lub bardziej spektakularnych efektach. Jak obrabiać zdjęcia w VSCO (lub w Instagramie, który zapewnia niemal identyczne funkcje)? Poniżej znajdziecie najważniejsze naszym zdaniem etapy:

  1. Kadrowanie. Nie zawsze naturalny kadr, z jakim zrobiliśmy zdjęcie jest idealny. Narzędzie kadrowania pozwoli nam przyciąć i obrócić fotografię, pozbywając się niepotrzebnych elementów.
  2. Korekcja balansu bieli i barwy. Nasze aparaty próbują odgadnąć w jakich warunkach oświetleniowych robione jest zdjęcie i dostosować do tego jego barwy. Nie zawsze jednak działa to jak należy i często widzimy fotografie zabarwione na niebiesko, żółto, różowo czy zielono. Narzędzie White Balance pozwoli nam skorygować odchylenia barwowe na osi niebieski-żółty, a Tint na osi zielony-magenta. Korygując balans bieli, jak sama nazwa wskazuje, dążymy do tego, żeby biel… była naprawdę biała. A nie niebieska, żółta czy różowa.
  3. Nałożenie filtru VSCO. Do wyboru mamy wiele kolekcji filtrów do ściągnięcia, ale metodą prób i błędów powinniśmy wybrać swoje ulubione. My lubimy między innymi 05, S2 i Hb2. Od już dłuższego czasu aplikacja pozwala na stopniowanie siły filtra – 100% jest zdecydowanie za mocne i nadaje dość karykaturalny efekt. Wartości w granicach 3.0-5.5 (30-55%) powinny być dla nas wyjściowe. Oczywiście wszystko zależy od tego, jaki wygląd chcemy osiągnąć, jednak czas mocno „podrasowanych” zdjęć na Instagramie chyba minął już bezpowrotnie.
  4. Odzyskanie detali z cieni i bieli. Narzędzia Highlights i Shadows pozwalają na wyciągnięcie szczegółów z „wypalonych” bieli oraz rozjaśnienie cieni, które zlewają się w jedną czarną plamę. Korzystajcie z nich rozsądnie, bo zbyt mocne wyciąganie może prowadzić do zbyt przerysowanego, sztucznego wyglądu końcowego.
  5. Dodatkowa korekcja. Ostatni, nieobowiązkowy etap to dopieszczenie zdjęcia przy pomocy narzędzi do korekcji ekspozycji, kontrastu, ostrości czy szumu/ziarna.

szybkość w amatorskiej fotografii kulinarnej ma ogromne znaczenie

Jeśli obrabiacie wiele podobnych ujęć, zrobionych w tych samych warunkach oświetleniowych, zamiast wprowadzać je ręcznie dla każdej fotografii z osobna, wystarczy skopiować ustawienia obrobionego już zdjęcia (w widoku podglądu biblioteki zdjęć – kafelki) i zastosować je do dowolnej liczby zdjęć pozostałych. Zdjęcia robione smartfonem możemy importować do aplikacji w kilka sekund, ale co jeśli używamy osobnego aparatu? Większość współczesnych modeli pozwala na parowanie aparatu ze smartfonem przez dedykowaną aplikację – używając do tego bezprzewodowego połączenia WiFi Direct. Zgrywanie zdjęć do obróbki na telefon w ten sposób jest szybkie i wygodne. A szybkość i wygoda w amatorskiej fotografii kulinarnej mają ogromne znaczenie. Szczególnie w sytuacjach, gdy chcemy publikować zdjęcia jeszcze z lokalu w którym jemy posiłek.

przed obróbką cyfrową / po obróbce

Dla dociekliwych

  • Trójkąt – czas ekspozycji, przysłona i ISO. Robiąc zdjęcia w trybie automatycznym, nie musimy przejmować się tymi ustawieniami, bo urządzenie dobiera je za nas. Jednak ich ręczny dobór pozwala na osiągnięcie lepszej kontroli nad efektem końcowym. Upraszczając: wartości wyżej wymienionych parametrów decydują o tym jak dużo światła trafia do pojedynczych pikseli matrycy. Im dłuższy czas naświetlania, tym więcej światła pada na matrycę. Logiczne. Im mniejsza liczba przysłony obiektywu, tym większy otwór przysłony, tym więcej światła wpada przez ten otwór. Im większa wartość ISO, tym większa czułość matrycy na światło, tym lepiej doświetlone są piksele matrycy. Chcąc uzyskać poprawne naświetlenie zdjęcia, konieczne jest dobranie (ręczne lub automatyczne) tych trzech parametrów w taki sposób, żeby odpowiednia ilość światła trafiła do sensora. Jeśli dalej brzmi to zagadkowo, więcej informacji znajduje się w kolejnych podpunktach.

źródło: flowmummy.pl

  • Uważaj na ISO. Wartość ISO określa czułość matrycy na światło. W czasach fotografii analogowej, ISO było na sztywno narzucone przez rodzaj analogowego filmu. W aparatach cyfrowych, film zastąpiono matrycą, która pozwala na zmienianie jej czułości poprzez zmianę wartości prądu przepływającego przez ciekłe kryształy. A tak jak powiedzieliśmy – im większa czułość, tym mniej światła potrzebujemy, żeby poprawnie naświetlić zdjęcie. Dlaczego więc nie przyjąć maksymalnej wartości ISO i robić dobrze naświetlone fotografie nawet w trudnych warunkach oświetleniowych? Odpowiedź jest prosta – szumy i kolory. Im większe ISO tym większe szumy i degradacja kolorów. Różne aparaty różnie radzą sobie z wyższymi wartościami ISO, ale jako kulinarni fotografowie powinniśmy dążyć do tego, żeby wartość ta była jak najniższa. Pozwoli to na robienie niezaszumionych zdjęć o żywych kolorach.
  • Preselekcja przysłony. Manualne ustawianie wszystkich trzech parametrów jest dość kłopotliwe, szczególnie jeśli robimy zdjęcia z ręki w restauracji, a nie ze statywu w studio. Z tego powodu, preferowanym przez nas trybem fotografowania jest priorytet/preselekcja przysłony, oznaczany często na pokrętłach literką A (aperture = przysłona). Po pierwsze, pozwala to ręcznie ustawić liczbę przysłony i wymusić na aparacie automatyczne dobranie pozostałych dwóch parametrów – ISO i czasu ekspozycji. Inteligentne procesory współczesnych aparatów fotograficznych będą dobierać je tak, żeby ISO było jak najniższe (minimalizacja szumów), a czas ekspozycji gwarantował nieporuszone zdjęcia robione z ręki (zwykle granicznym progiem jest 1/30 – 1/60 sekundy dla obiektywów o krótkiej i średniej ogniskowej). Ale dlaczego mieli chcieć ustawiać przysłonę manualnie, zamiast fotografować w trybie pełnego automatu? Bo daje to większą kontrolę nad osiąganym efektem końcowym. Im mniejsza liczba przesłony, tym mniejsza głębia ostrości. Innymi słowy – wartością przesłony regulujemy między innymi to jak bardzo rozmyty jest drugi plan. W smartfonach, liczba przysłony jest niestety stała i nie możemy jej zmieniać – zmiany w głębi ostrości możemy jednak uzyskać poprzez zmienianie odległości między obiektywem, pierwszym planem i tłem.
  • Przydatne dodatki. Robiąc zdjęcia w restauracjach do dyspozycji będziemy mieli zazwyczaj tylko aparat i naszą wyobraźnię. W domu jednak, możemy pokusić się o niedrogie akcesoria, które poprawią jakość zdjęć z naszych aranżowanych „sesji”. A najłatwiej zacząć od reflektora i dyfuzora. A mówiąc po ludzku, od białej piankowej płyty i firanki – jeśli nie chcemy wydawać pieniędzy na profesjonalne akcesoria fotograficzne. Po co biała płyta? Pozwoli ona dodatkowo doświetlić kadr, redukując kontrasty i cienie. Wystarczy ustawić ją naprzeciwko źródła światła, tak jak to wygląda na zdjęciu poniżej. Z kolei drobniutko pleciona firanka pomoże w sytuacji, gdy światło z okna nie jest rozproszone i trafia w fotografowany obiekt bezpośrednio. Tak jak w przypadku reflektora z białej płyty, dyfuzor w postaci firanki założonej na okno, wyeliminuje ostre cienie, pozwalając osiągnąć równomierne oświetlenie kadru.

  • Lightroom. Im dłużej ktoś zajmuje się fotografią, tym większa szansa, że w końcu zacznie korzystać z Lightrooma. Jest to narzędzie do „wywoływania” zdjęć, dostępne na PC-ty, Maki i iPady. To prawdziwy kombajn w rękach fotografa. Korekcja kolorów, oświetlenia, retusz, nakładanie predefiniowanych ustawień – to tylko niektóre z setek funkcji Lightrooma. Największą jego zaletą jest pełna kontrola nad zdjęciem i osiąganym efektem. Szczególnie, jeśli robimy zdjęcia nie w JPEG-ach, a w bezstratnym formacie surowym (RAW), który charakteryzuje się między innymi większą rozpiętością tonalną. Przejście na RAW-y pozwala na wyciśnięcie jeszcze więcej ze zdjęcia – tam gdzie JPEG gubi detale w bielach i czerniach, RAW umożliwia odzyskanie tych szczegółów. Lightroom i pliki RAW to idealne połączenie dla bardziej zaawansowanych użytkowników. Jeśli jednak planujesz obrabiać zdjęcia na telefonie czy tablecie, klasyczny format JPEG sprawdzi się w tym przypadku znacznie lepiej.

I na tym kończymy nasz laicki poradnik fotograficzny! Myśl, planuj, aranżuj, rób dużo zdjęć i miej aparat zawsze przy sobie. Na efekty nie będzie trzeba długo czekać. A na końcu bonus – zestawienie polecanych przez nas aparatów fotograficznych w trzech kategoriach: kieszonkowe, kompaktowe i z wymienną optyką. Wybór jest całkowicie subiektywny i niesponsorowany. 🙂

Polecane aparaty

Kieszonkowe

(niewymienny obiektyw, zmienna ogniskowa)

Sony RX100 MIII

Druga generacja tego modelu (MII) służyła nam na blogu ponad cztery lata jako główny aparat. Obecnie na rynku jest już generacja piąta, ale z uwagi na jej cenę, polecamy generację trzecią (MIII), która nadal dostępna jest w oficjalnej dystrybucji. Największe zalety tego aparatu to kieszonkowe wymiary, ekran odchylany do góry i do dołu, niezła jakość zdjęć i cyfrowy wysuwany wizjer, idealny w sytuacjach kiedy ostre słońce nie pozwala na wygodne korzystanie z tylnego wyświetlacza.

Mobilność: ★★★★★
Jakość zdjęć: ★★★☆☆
Uniwersalność: ★★★★☆

Cena: ok. 2650 zł

Plusy:
➕ ekran podglądu wychylany do góry i do dołu
➕ kieszonkowe wymiary
➕ wizjer elektroniczny
➕ zmiennoogniskowy obiektyw (zoom optyczny x2,9)

Minusy:

➖ brak wizjera elektronicznego
➖ brak wsparcia dla wideo o rozdzielczości 4K
➖ konstrukcja z 2014 roku


Lumix LX15

Lumix LX15 to bezpośredni konkurent serii RX100 od Sony. Najbardziej podoba się nam w nim ręczny dedykowany pierścień na obiektywie do ustawiania wartości przysłony oraz możliwość nagrywania wideo 4K. Idealny do zdjęć makro z uwagi na łapanie ostrości na obiekty nawet w odległości 3 cm od urządzenia. Zaskakuje też „jasność” obiektywu – przesłona o wartości od f1.4 pozwoli na dobre zdjęcia z ręki nawet w trudnych warunkach oświetleniowych. Optyczny zoom sprawi, że aparaty z tej rodziny będą idealnymi kompanami podróży – zawsze pod ręką.

Mobilność: ★★★★★
Jakość zdjęć: ★★★☆☆
Uniwersalność: ★★★★★

Cena: ok. 3000 zł (ok. 2500 zł w sklepach wysyłających zza granicy)

Plusy:
➕ bardzo „jasny” obiektyw f1.4
➕ super-uniwersalny (zmienna ogniskowa, wideo 4K, dotykowy ekran)
➕ bardzo mała minimalna odległość dla autofokusa (3 cm)

Minusy:
➖ ekran podglądu wychyla się tylko w górę
➖ jakość zdjęć przy długich ogniskowych nie zachwyca
➖ brak wizjera elektronicznego

Kompaktowe

(niewymienny obiektyw, stała ogniskowa)

Fujifilm X100T

Stała ogniskowa (odpowiednik obiektywów 35 mm dla aparatów „full frame”) i niewymienne „szkło” trochę ograniczają zastosowania tego aparatu, ale do fotografii kulinarnej i podróżniczej model ten sprawdza się świetnie. Mniejszą uniwersalność w pełni rekompensuje świetna jakość zdjęć i optyczny oraz hybrydowy wizjer. Osoby lubiące klasyczne wzornictwo z pewnością będą zachwycone obudową tego aparatu. Na rynku jest już kolejna wersja tego aparatu (X100F – z lepszą matrycą i procesorem), ale na razie kosztuje zauważalnie więcej od poprzednika.

Mobilność: ★★★☆☆
Jakość zdjęć: ★★★★★
Uniwersalność: ★★★☆☆

Cena: od 3700 zł

Plusy:
➕ świetna jakość zdjęć (duża matryca, dobry obiektyw)
➕ atrakcyjny metalowy design retro
➕ wbudowane cyfrowe filtry imitujące analogowe filmy Fujifilm
➕ wizjer optyczny i hybrydowy

Minusy:
➖ brak wychylanego ekranu
➖ stała ogniskowa (odpowiednik 35 mm) ogranicza uniwersalność
➖ pokrywa chroniąca obiektyw („kapsel”) jest niewygodna w używaniu


Ricoh GR II

Druga generacja tego modelu stała się bardzo popularna wśród fotografów jako aparat rezerwowy. Niewymienialny obiektyw o ogniskowej będącej odpowiednikiem 28 milimetrów zapewnia większy kąt widzenia niż Fujifilm X100F (35 mm), co często przydaje się w fotografii ulicznej i podróżnej, ale nie jest idealne do fotografii jedzenia, bo jesteśmy zmuszeni przysuwać obiektyw bardzo blisko fotografowanego talerza, a to może powodować pojawianie się cieni, zniekształceń optycznych przy krawędziach ekranu i zbyt małej głębi ostrości. GR II doceniany jest za bardzo prostą i wygodną obsługę. W przeciwieństwie do X100F nie mamy tu wielu pokręteł i przycisków oraz nie musimy zdejmować „kapsla” z obiektywu za każdym razem, gdy chcemy zrobić zdjęcie.

Mobilność: ★★★★☆
Jakość zdjęć: ★★★★☆
Uniwersalność: ★★★☆☆

Cena: ok. 3000 zł (ok. 2400 zł w sklepach wysyłających zza granicy)

Plusy:
➕ dobra jakość zdjęć
➕ mechaniczna pokrywa obiektywu otwiera i zamyka się automatycznie
➕ intuicyjna obsługa
➕ wytrzymała, solidna obudowa

Minusy:
➖ aplikacja do parowania ze smartfonem jest toporna
➖ stała ogniskowa (odpowiednik 35 mm) ogranicza uniwersalność
➖ mało zachęcający design
➖ brak wychylanego ekranu

Z wymienną optyką

(wymienny obiektyw, ogniskowa zależy od obiektywu)

Lumix GX800

Lumix GX800 to jeden z najmniejszych aparatów z wymienną optyką. W standardzie otrzymamy przeciętnej jakości obiektyw z ogniskową odpowiadającą zakresom 24-64 mm, ale jeśli chcemy uzyskać lepszą jakość zdjęć, powinniśmy zdecydować się na stałoogniskowy obiektyw – dostępny również w wersji „pancake”, czyli wersji mającej niespełna 1 cm grubości. Do fotografii kulinarnej powinno to w zupełności wystarczyć. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i z czasem będziemy mogli dokupować kolejne, większe szkła, zwiększając uniwersalność aparatu i jeszcze bardziej poprawiając jakość zdjęć.

Mobilność: ★★★★☆
Jakość zdjęć: ★★★★☆
Uniwersalność: ★★★★★

Cena: ok. 2200 zł (za korpus z obiektywem o ogniskowej odpowiadającej 24-64 mm)

Plusy:
➕ jeden z najmniejszych aparatów z wymienną optyką
➕ bardzo dobra jakość zdjęć
➕ możliwość nagrywania wideo 4K

Minusy:
➖ ekran odchyla się tylko do góry
➖ dobre obiektywy do tego aparatu/mocowania są dość długie
➖ brak możliwości zakupu samego korpusu (bez obiektywu)


Sony A6000

W przeciwieństwie do Lumixa GX800, Sony A6000 wyposażono w wizjer cyfrowy i większą matrycę APS-C. A6000 nie jest modelem najnowszym, ale stosunek cena/jakość sprawia, że nadal cieszy się dużą popularnością. Nie tylko z uwagi na bardzo dobrą jakość zdjęć, ale również dostępność wielu ciekawych obiektywów we wszystkich przedziałach cenowych. To połączenie kompaktowych wymiarów, uniwersalności i imponującej jakości zdjęć.

Mobilność: ★★★☆☆
Jakość zdjęć: ★★★★★
Uniwersalność: ★★★★★

Cena: ok. 2200 zł (za sam korpus – obiektywy kupowane osobno)

Plusy:
➕ bardzo dobra jakość zdjęć
➕ wizjer elektroniczny
➕ bardzo szeroka gama obiektywów do wyboru
➕ ekran odchylany w dół i w górę

Minusy:
➖ stosunkowo duży
➖ model z 2015 roku
➖ brak możliwości nagrywania wideo w rozdzielczości 4K

Wizualne porównanie rozmiarów

porównanie rozmiarów wybranych aparatów

Inne aparaty warte uwagi: Fujifilm X-T20, Canon G7X II, Sony RX1R II, Olympus OM-D E-M10 II, Fujifilm X100F.

PS: Najmocniej przepraszamy jeśli jakiś skrót myślowy, błędna nomenklatura czy nieścisłość boleśnie uraziły profesjonalnych fotografów. To nie było naszą intencją!