X

Izakaya – oaza wyluzowanych Japończyków

Odkryłam magiczny przełącznik trybów funkcjonowania Japończyków*. Wystarczy, że w dłoni pojawi się zmrożona szklanka piwa lub czarka z sake: relax mode on! Nawet nie trzeba tego alkoholu pić, nadchodzi czas odpoczynku, więc idziemy do izakaya!

Atmosfera tego typu miejsc udziela mi się szczególnie, kiedy po całym dniu intensywnego, ale samotnego zwiedzania potrzebuję towarzystwa i luźnej rozmowy. Jest głośno, a ludzie są blisko. Są ciepłe poklepywania, śmiech do łez, żartobliwa wymiana zdań z profesjonalną, ale bezpośrednią obsługą. I najważniejsze: jedzenie!

Menu w izakaya zależne jest od umiejętności kucharzy, ale generalnie potrawy pasują do alkoholu 😉 W niektórych miejscach znajdziecie tłumaczenia nazw, ale nie zawracajcie sobie nimi głowy – najlepsze dania wykaligrafowane są w specjalnym menu sezonowym. Najlepiej zamówić cały zestaw, ale można dowolnie wybierać pojedyncze drobne przystawki. Dzięki tej drugiej strategii (i z polecenia Kohei aka Japończyk gotuje) trafiłam na shuto, czyli fermentowane wnętrzności bonito, na własną rękę odkryłam wiosenne maleńkie bioluminescencyjne kalmary (hotaru Ika, ホタルイカ, firefly squid) i ryby, których nazw nie spamiętam, a z herbacianymi przyjaciółmi chipsy z łopianu (gobo) czy tempurę z liści chryzantemy (shungiku). Potrawy te są tylko okresowo dostępne, więc zawsze jest powód, aby zajrzeć do izakaya 😉

Zapewne w izakaya panuje wiele niewymawianych zasad, ale ja odprężam się w tej niewiedzy i po prostu chłonę klimat, chociaż wokół mnie wszystko dzieje się po japońsku. Po naszej 9-osobowej uczcie w izakaya w gronie polsko-japońskim zapytałam Kohei, co mu najbardziej smakowało. Spojrzał się na mnie dziwnie i powiedział, że ważne jest całościowe wrażenie, a nie pojedyncze dania. I wtedy sobie uświadomiłam, że tak jest właśnie z Japonią.

  • PRO WSKAZÓWKA 1: w izakaya ucztujemy, więc wskazane jest przyjście naprawdę głodnym
  • PRO WSKAZÓWKA 2: korzystamy z menu sezonowego, bo w nim kryją się prawdziwe skarby
  • PRO WSKAZÓWKA 3: sumimasen (przepraszam) to słowo-klucz, które zwróci uwagę kelnera (jeśli go nie zastosujecie będzie cały wieczór biegał do innych klientów).
  • PRO WSKAZÓWKA 4: do rachunku doliczona zostanie mała przystawka otōshi, którą dostajemy po przyjściu do izakaya. Nie jest to niestety amuse bouche w geście od szefa kuchni, ale forma opłaty za stolik, więc nie ma opcji odmowy.
  • PRO WSKAZÓWKA 5: alternatywą dla integracji z innymi gośćmi jest rezerwacja osobnego pokoju (koshitsu).
  • PRO WSKAZÓWKA 6: rachunek dzielimy przez liczbę osób, a nie rozliczamy każdego osobno. Jakie to wygodne! Jak w innych japońskich lokalach – nie zostawiamy napiwku.
  • PRO WSKAZÓWKA 7: w przeciwieństwie do ramenowni nie ma w tego typu lokalach limitu cenowego, więc wybierajcie rozważnie.

Yobansadouoshin (4番サード魚真)

Adres: 1-29-5 Shoto, Shibuya, Tokyo 150-0046, Japonia
Godziny otwarcia: od poniedziałku do soboty 17:00 – 00:30, niedziela 16:00 – 00:30
Ceny: około 4000 yenów za zestaw i piwo na osobę (ok. 150 zł)

* przepraszam za generalizację we wstępie.

Podobne wpisy