X

UberEATS – rewolucja czy ściema?

Złośliwi mówią, że komputery rozwiązały problemy, których ludzie tak naprawdę nigdy nie mieli. Czy podobnie jest z mobilnymi aplikacjami do zamawiania jedzenia? Postanowiliśmy to dla Was sprawdzić, a kupony zniżkowe od UberEATS niewątpliwe stanowiły dodatkową do tego motywację ;). I piszemy o tym jasno na początku, bo tak jest uczciwie.

Oprogramowanie ułatwiające zamawianie jedzenia nie jest w Polsce niczym nowym. Chyba wszyscy już kojarzą choćby pyszne.pl czy dailyvery.pl, a teraz dołącza to nich UberEATS z całym potężnym know-how i infrastrukturą z „taksówkowego” Ubera. Te i inne serwisy wykorzystują różne modele biznesowe (niektóre realizują tylko zamówienia online, inne pośredniczą też w organizowaniu transportu, czyli kierowców), ale cel w zasadzie jest jeden – ułatwić proces zamawiania jedzenia do domu. No może poza nadrzędnym celem, czyli zarabianiem pieniędzy i przynoszeniem wartości dodanej udziałowcom 🙂

Uber w Polsce budzi skrajne emocje

Uber w Polsce budzi skrajne emocje. O ile sama firma, jako pośrednik i dostawca usługi, działa na relatywnie jasnych zasadach, to status prawny kierowców Ubera do przewozu osób jest delikatnie rzecz ujmując wątpliwy. Nawet prawnicy sprzyjający Uberowi zdają się mieć o tej działalności podobne zdanie, co kierowcy korporacyjnych taksówek. Forma sprzeciwu taksówkarzy („hejt” w Internecie czy bezprawne „obywatelskie zatrzymania”) to osobna kwestia, której nie chcemy i świadomie nie będziemy poruszać na blogu kulinarnym.

UberEATS teoretycznie nie powinien budzić emocji – tutaj sprawa jest jasna: firma oferuje usługę, która łączy klientów, kierowców i restauratorów. Ci pierwsi płacą, drudzy zarabiają na opłacie za przewóz, a trzeci nie muszą samodzielnie organizować dostaw domowych (zatrudniać kierowców, itd…), a ich oferta dostępna jest szerszemu gronu odbiorców. Uber z kolei, a jakże, zarabia na prowizji. Wydaje się, że ten model biznesowy jest na tyle transparentny, że każdy powinien być zadowolony. W praktyce jednak, nie obyło się bez sporów i protestów. UberEATS dostaje rykoszetem od taksówkarzy za Ubera przewozowego, (niektórzy) restauratorzy mają już dość kolejnych „dobrowolnych” systemów dostawy, które są dobrowolne tylko w teorii.

Dlaczego? Jeśli właściciel restauracji nie będzie korzystał z Ubera czy pyszne.pl, może okazać się, że przestaje trafiać do szerokiego grona klientów, którzy korzystają wyłącznie z tych aplikacji, a nie zamówień telefonicznych. Z drugiej strony, wprowadzenie oferty restauracji do wszystkich liczących się aplikacji dostawy domowej jest niemal niemożliwe i uciążliwe w obsłudze. Do tego dochodzi dość wysoka prowizja dla Ubera. Ktoś powie: „tak działa wolny rynek” i pewnie będzie miał sporo racji. Trzeba jednak pamiętać, że ludźmi są nie tylko klienci, ale też właściciele knajp czy taksówkarze i wszelkie zmiany na rynku, które mogą godzić w ich domowy budżet, będą budzić emocje.

UberEATS – co i jak?

Dobrze, dyskusję o „polityce” zostawmy ekspertom z sekcji internetowych komentarzy – na pewno bardziej interesują Was konkrety: dostępność, koszty, obsługa. W czasie pisania tego tekstu, UberEATS dostępny jest tylko w centralnych dzielnicach Warszawy, ale firma planuje ekspansję zarówno na suburbia stolicy jak i inne polskie miasta. Ograniczona dostępność to nie jedyny ważny szczegół. To, że UberEATS jest dostępny w Twojej dzielnicy, nie oznacza, że skorzystasz z oferty wszystkich restauracji korzystających z tej usługi.

koszt dowozu to sztywna opłata 7,99 zł

Zamawiając na Gocław/Saską Kępę, mogliśmy wybierać jedynie spośród dwunastu knajp znajdujących się w pobliżu. Nie jest dla nas na razie jasne co decyduje o ograniczonej dostępności (prawdopodobnie odległość), ale trzeba mieć to na uwadze. Liczymy na to, że w przyszłości będziemy mogli zamawiać przynajmniej z centrum – to około 10 minut samochodem poza godzinami szczytu. Koszt dowozu to sztywna opłata 7,99 zł, która wraz z kosztem zamówionego jedzenia jest nam pobierana z karty płatniczej, połączonej z naszym kontem UberEATS. To dobra stawka, zwłaszcza w przypadku mniejszych zamówień.

Aplikacja i zamawianie

Aplikację UberEATS możemy pobrać ze sklepów AppStore dla iPhone’a i Google Play dla systemu Android. Po stworzeniu profilu będziemy poproszeni o dodatnie karty płatniczej w celu realizacji płatności. Użytkownicy korzystający z „taksówek” Ubera będą mogli zalogować się na istniejące konto i wszelkie dane do płatności będą przeniesione.

Po uruchomieniu aplikacji oprogramowanie wykryje naszą lokalizację i zaproponuje dostawę do tego miejsca. Możemy też zamawiać pod dowolny inny adres, pod warunkiem, że znajduje się on w strefie obsługiwanej przez UberEATS. Zamówienie może być realizowane jak najszybciej, ale mamy też możliwość zaplanować dostawę na konkretną godzinę.

Jak to wyglądało w praktyce? Po naszym początkowym zdziwieniu, że nie możemy zamawiać z centrum, zdecydowaliśmy się na na handrolle z Francuskiej. Może mieliśmy pecha, ale proces za pierwszym razem nie był bezbolesny. Z ograniczonej liczby pozycji w menu (część pozycji oznaczona była jako wyprzedane) wybraliśmy pięć rolek oraz sosy i przeszliśmy do finalizacji zamówienia. W trakcie etapu trwa przygotowywanie posiłku appka wyrzuciła komunikat, że zamówienie zostało anulowane, a w historii zamówienia pokazało się, że jedna z rolek jest niedostępna. Wróciliśmy do menu i wybraliśmy ponownie spośród dostępnych pozycji, ale przy próbie przejścia do finalizacji transakcji wyskakiwał komunikat, że nie wszystkie zamówione dania są dostępne. Metodą prób i błędów namierzyliśmy „danie-winowajce”, które wyświetlało się jako dostępne, ale uniemożliwiało wykonanie zamówienia. Dziwne. Miejmy nadzieję, że to tylko początkowe problemy, bo proces zamawiania wydłużył się przez to do granic akceptowalności. W pewnym momencie pomyślałem sobie „ehh, trzeba było zamówić przez telefon”.

gdy kurier jest już blisko, dostajemy powiadomienie

Kiedy w końcu udało się złożyć zamówienie, dalej wszystko poszło jak z płatka. I chyba na tym polega „magia” UberEATS. Aplikacja pozwala na zaawansowane śledzenie tego, co się dzieje z naszym jedzeniem łącznie ze śledzeniem na mapie trasy, którą pokonuje kurier. To jest mega wygodne i jeśli miałbym wskazać jedną cechę wyróżniającą tej usługi, która miałaby mnie skłonić do używania UberEATS, byłoby to właśnie śledzenie trasy zamówienia. Gdy kurier jest już blisko, dostajemy powiadomienie i jeśli mamy ochotę, możemy wyjść do furtki, żeby przyspieszyć cały proces. Jeśli nie mamy ochoty, dostawca będzie próbował doręczyć nam zamówienie pod drzwi. Pobranie opłaty odbywa się wirtualnie, nie musimy bawić się w żadne dzwonienie, terminalne płatnicze, czekanie na resztę czy napiwki. Raj dla introwertyków!

UberEATS to może nie rewolucja (i na pewno nie ściema!), ale jesteśmy pewni, że usługa znajdzie swoje miejsce na polskim rynku i będzie miała gorących zwolenników ze względu na wygodę zamawiania i łatwość płatności. Ciężko jej będzie jednak konkurować z darmowym dowozem, który oferuje wiele warszawskich knajp i restauracji przy większych zamówieniach. Być może jednak serwis ten pozwoli uruchomić dostawę w restauracjach, które do tej pory nie miały tego w ofercie – co częściowo już się udało. Za to mocno trzymamy kciuki!

Podobne wpisy