Na kulinarnych blogach pojawiło się ostatnio sporo przepisów na świeże sajgonki w wersji fusion i to nam się podoba – w papier ryżowy można zawinąć wszystko i Wietnamczycy coś o tym wiedzą 😉 Na Nowy Rok do naszych nem cuốn trafiły świeże zioła (kolendra i wietnamska mięta kinh giới), kiełki fasoli mung oraz… fermentowana wieprzowina.
Ten ostatni składnik, czyli nem chua można kupić w sklepach spożywczych w Wólce Kosowskiej, a w swojej ojczyźnie jest dostępny prawie wszędzie, trzeba tylko dobrze patrzeć 😉 To świetna przekąska, która nie psuje się w upalnym klimacie, dlatego całe pęki zawiniętych w liście palmowe batoników można znaleźć na… stacjach benzynowych.
Uwielbiamy słodko-kwaśny smak fermentowanej wieprzowiny, pachnący czosnkiem i wietnamską kolendrą. Swoją sprężystą konsystencję zawdzięcza pokrojonej na cienkie paseczki wieprzowej skórce, a odpakowywanie nem chua z kolejnych warstw palmowych liści jest jak rozpakowywanie czekoladek.
Jeśli nie macie w pobliżu wietnamskiego sklepu spożywczego zaopatrzonego w fermentowaną wieprzowinę to nic straconego – jej przygotowanie jest banalnie proste i wkrótce podzielimy się unowocześnionym przepisem, który pomija trudno dostępne składniki bez obniżenia jakości finalnego produktu.
PS. Jeśli boicie się jeść fermentowaną wieprzowinę „na surowo” możecie ją zgrillować lub usmażyć w chrupiącej panierce panko. Będzie pyszna!