Jakiś czas temu, siedząc w samolocie do Pragi, doznałam objawienia. Kulinarnego, rzecz jasna. I jak to z objawieniami bywa, nastąpiło ono przez zupełny przypadek. Leniwie przeglądając magazyn czeskich linii lotniczych natrafiłam na artykuł o tajemniczej SaSaZu. Restauracja ta została wyróżniona wieloma nagrodami, a wśród nich dla nas najważniejszą – Michelin Bib Gourmand, za wysokiej jakości doświadczenie kulinarne w przystępnej cenie. Specjalność – azjatycki fusion… czego chcieć więcej?
Pogooglaliśmy, zarezerwowaliśmy stolik i tramwajem przyjechaliśmy pod samą halę targową, w której SaSaZu się znajduje. W szpileczkach mijałam porozrzucane resztki warzyw, świadczące o tym, że rankiem tego samego dnia funkcjonował w tym miejscu najprawdziwszy bazar. Przekonani, że zgubiła nas nawigacja, uspokoiliśmy się dopiero na widok zaparkowanych przed bocznym wejściem do hali porschaków
SaSaZu od trzech lat zajmuje czołowe miejsce na liście czeskich restauracji. Jak dotąd, izraelski szef kuchni – Szahaf Shabtay zaskakiwał gości kuchnią wietnamską i singapurską, jednak po wielu podróżach do Azji, postanowił przywieźć nie tylko jej smaki, ale również atmosferę. W SaSaZu wiele się dzieje, ponieważ nie jest to tylko restauracja, ale przestrzeń międzykulturowych spotkań. W weekendy odbywają się brunche, warsztaty gotowania, a dla wybrańców losu wyjazdy do Wietnamu, Kambodży i Singapuru. Rok 2012, w menu restauracji, należy jednak do Filipin, dlatego na wstępie dostaliśmy mini słowniczek z podstawowymi zwrotami , co by człowiek umiał się przywitać z kelnerką o azjatyckiej urodzie. Zgodnie z ideą SaSaZu, ważne jest co z czym łączyć i w jakiej kolejności.
Menu podzielone jest ze względu na sposób przygotowania potraw (smażenie, gotowanie na parze, pieczenie, grillowanie itp.) Porcje są małe, pełne intensywnych smaków i zaskakujących połączeń składników z różnych regionów Azji. Spróbowaliśmy ośmiu dań, m.in.: singapurskich krabów chili (zawiniętych w delikatne wietnamskie ciasto ryżowe bánh cuốn, z chrupiącą smażoną cebulką i sosem czosnkowym z ostrą papryczką), pierogów gyoza z pieczonej kaczki z pieprzem, ogórkiem, szczypiorkiem, i ostrym sosem yakitori oraz „7+5 azjatyckich przypraw” (wołowiny w pięciu smakach z sałatką z rukoli, rzodkwi daikon, przyprawionej japońskim togarashi 7 smaków i azjatyckim sosem musztardowym). Dania wymagały przemyślenia, skupienia nad kompozycją przenikających się doznań. Podane eklektycznie – zarówno tradycyjnie np. w liściach, jak i w nowoczesnych bambusowych naczyniach. Hedonizm w czystej postaci!
Źródła zdjęć:
SaSaZu.com,
productionparadise.com,
globalpartyguide.com,
praguespoon.blogspot.com