Na warszawskiej Białołęce znajdziecie centrum handlowe, które chociaż składa się z sześciu hal to dla nas jest labiryntem, niekończącym się ciągiem krętych korytarzy. Ten dziwny wietnamsko-polsko-turecko-ukraiński świat zasysa nas, a jaskrawe lampki, salony paznokci czy filcowe kapcie w kratkę Burberry ogłupiają zmysły.