Czas wystąpić o azyl kulinarny. Gdzieś między gdyńskim Orłowem a gdańskim Wrzeszczem, między odrestaurowanym pałacem a nowoczesnym osiedlem. Z daleka od spowitych dymem starego tłuszczu smażalni ryb, od prężących się ciał w Zatoce Sztuki czy opętanego zwiedzaniem tłumu.