Odkąd wietnamska kuchnia to dla nas chleb powszedni niewiele rzeczy (i osób z nią związanych) jest nas w stanie zaskoczyć. No chyba, że Diep. Przesiąknięta miłością do jedzenia przypomina czasami boginię o tysiącach dłoni: jedną grozi wszystkim tym, którzy sponiewierają jej rodzime smaki, drugą sięga po matchę latte, trzecią robi zdjęcia, czwartą spełnia fine diningowe fantazje, a piątą wręcza nam torbę składników, każąc ugotować z nich makaron z węgorzem.