Przy stole spotkało się sześć pozornie obcych osób i każda z nich pławiąc się w meandrach dygresji opowiadała o tym, co łączy ją z gospodynią kulinarnego spotkania. Czy będzie to cliché jeśli porównam tę sytuację do nowojorskiego klimatu filmów Woody’ego Allena? Dinner Pop up to formuła, którą uwielbiam za bezpośredni kontakt z karmiącymi nas osobami, doświadczenie o wiele bogatsze, kiedy wślizgnąć się można na chwilę do kuchni, zajrzeć do słoików z tajemniczymi składnikami. Dreszczyku emocji dodawał temu spotkaniu fakt, że goszcząca nas Zoe, pochodzi z północno-wschodniego regionu Indii, który z resztą kraju łączy jedynie wąski na około 20 km pas ziemi, a otaczają tacy sąsiedzi jak Bhutan, Chiny, Birma (Mjanma) i Bangladesz.