Powiedzieć, że ten bar jest niepozorny to jak nie powiedzieć nic. I chociaż po latach, mierzonych w tysiącach zjedzonych pierożków, sami już nie wiemy jak to się stało, że dotarliśmy w jego kebabowo-burgerowo-polvietowo-zapiekankowe sąsiedztwo, to jedno jest pewne: musieliśmy przyjść za jakimiś wygłodniałymi ojczystych smaków Chińczykami.