Ostatnio do Polski przyjechał nasz przyjaciel Dương, który chociaż mieszka w Wietnamie, to nie może wyzbyć się sentymentu do polskiej kuchni. Razem więc przypomnieliśmy sobie jak smakuje tatar, żurek, golonka i szarlotka, a nawet usmażyliśmy faworki. Dla nas to czyste szaleństwo, bo niektórych z tych dań nie jedliśmy już od lat!
Przyszedł czas na wspominkowy rewanż – za jakimi wietnamskimi daniami tęsknię mieszkając na stałe w Polsce?
Dê tái chanh
to mięso kozy delikatnie sparzone lub gotowane na parze z trawą cytrynową, doprawione limonką oraz imbirem, a na koniec posypane prażonym sezamem. Je się je ze świeżymi ziołami, w tym liśćmi, które smakują jak dojrzały camembert.
Bún đậu mắm tôm
to cienki makaron ryżowy ze smażonym tofu, świeżymi ziołami i sosem ze sfermentowanych krewetek. Sos ten swoją intensywnością przyprawia o dreszcze i poraża kubki smakowe. Jednym słowem – uzależnia!
Bún riêu cua
to zupa krabowa na delikatnym pomidorowo-wieprzowym wywarze. Je się ją z cienkim ryżowym makaronem, kiełkami mung, świeżymi ziołami, pastą krewetkową oraz specjalnie przygotowywanym mięsem kraba (rozbija się kraby, a z powstałej masy przetartej przez sito powstaje ciasto o konsystencji gąbki).
Rodzina Dương zrobiła mi niespodziankę przygotowując te dania – zobaczcie jak wygląda prawdziwa wietnamska kolacja!