main

Restauracje

Haru Kimbap w Sulejówku – Korea w domowym wydaniu

Wiktoria Górecka - 2018-07-03

Na hasło „zjedzmy coś koreańskiego” w moim umyśle bezwolnie pojawia się myśl o wylaniu na siebie oleju sezamowego i wytarzaniu w połyskujących czerwienią płatkach chili. Byłoby to 1000 razy bardziej autentyczne doznanie kuchni Kraju Porannej Ciszy niż wizyta w lokalu prowadzonym przez Koreańczyków, mieszkających w Polsce.

„Zjedzmy coś koreańskiego”

Nie zliczę podchodów, starań, forteli. Wszystko na nic. I wyjścia z przyjaciółmi o azjatyckich korzeniach, aby uprosić obsługę o autentyczne menu, i zerkania na zapiski kelnera czy pojawia się magiczne „K” – (znak dla kuchni, aby gotować jak dla swoich) i w końcu bezpośrednie rozmowy z restauratorami. Kiedy danie trafia do nas okazuje się, że ktoś wiedział lepiej – ludzi Zachodu trzeba ograbić z koreańskiego smaku.

Kiedy wiele, wiele lat temu trafiłam do Haru Kimbap przez prawie przypadek (bo kto do podwarszawskiego Sulejówka trafia bez polecenia?) poczułam się jak w psychodelicznym widzie. Kilka kroków od stacji kolejowej, drewniane rzeźby szczerząc się zapraszały do wejścia do niewielkiego lokalu, w którym rządziła ona, koreańska właścicielka i szefowa kuchni. Z ciemnych kątów sali wychylały się charakterne ozdoby, tworząc swojski klimat tak odbiegający od ówczesnej mody na azjatycki minimalizm. Wszystko było tak jak trzeba, a o jedzeniu miałam opowiadać z wypiekami na twarzy. Dzisiaj nie pamiętam już co trafiło na talerz, ale posmak rozczarowania był wprost proporcjonalny do oczekiwań i wysiłku włożonego w dotarcie do lokalu.

Kto do Sulejówka trafia bez polecenia?

Nigdy bym już nie wróciła do Haru Kimbap, gdyby nie kolejni foodie zaprawieni w koreańskich wojażach, przekonujący że można tam dobrze zjeść – trzeba tylko wiedzieć jak! Cóż robić, daliśmy się zaciągnąć Jakubowi i Sasu, studentce koreanistyki i stałej bywalczyni lokalu w Sulejówku. Z jakim efektem?

Tak domowej kuchni nie jedliśmy od czasów słynnej kolacji u Miry, krakowskiej Koreanki. Te smaki znam też z kursu gotowania u prawdziwej gospodyni domowej Rosy, które odbywały się lata temu w Centrum Kultury Korei. Z dość dużym wyprzedzeniem zamówiliśmy ucztę, na którą składały się znane koreańskie klasyki: wieprzowina bulgogi, ryżowe kluski tteokbokki, kimchi i powstałe z niego placki kimchi jeon oraz zupa kimchi jjigae, smażony makaron ziemniaczany japchae oraz bibimbap z domowym sosem na bazie pikantnej pasty gochujang. Nie do przejedzenia!

Z dużym wyprzedzeniem zamówiliśmy ucztę

Czuliśmy się jakby gotowała dla nas koreańska ciocia – podchodziła do naszego stolika, aby wymieszać nam dokładnie bibimbap, a nawet zawijała najlepsze kąski w samodzielnie wyhodowane warzywa np. liście chryzantemy (ssukgat, 쑥갓, łac. Glebionis coronaria, złocień wieńcowy). Dopilnowała również, abyśmy właściwie zapakowali to, czego nie udało nam się zjeść tak, aby skomponować lunch na kolejny dzień.

Zostaliśmy również przemiło zaskoczeni innymi koreańskimi przysmakami: herbatą yulmucha (율무차) z ziaren łzawicy ogrodowej oraz lodami z fasoli azuki. Opatuleni gościnnością jak ciepłym kocem zrozumieliśmy na czym polega urok Haru Kimbap. Tak jak zwykle to bywa w azjatyckich restauracjach należy jednak wykazać się odrobiną determinacji. Przetarliśmy jednak dla Was szlaki i na hasło Pyza zostaniecie przyjęci równie dobrze – jako powiększająca się rodzina amatorów koreańskiej kuchni w domowym wydaniu.

Haru Kimbap Sushi

Adres: ul. Kombatantów II Wojny Światowej 61, Sulejówek
Godziny otwarcia:  pon.-pt. 10:00-21:00, sob.-niedz. 11:00-21:00