X

Yatta Ramen wreszcie otwarty!

Kiełkującej idei ramen shopu Przemka i Marcina przyglądamy się od samego początku. Nie dość więc, że nie wierzymy w obiektywizm krytyki kulinarnej, to w tym przypadku jest on szczególnie nadwyrężony. 😉

I wreszcie! W ten weekend, w połowie czerwca, zakrzyknięte zostało japońskie „yatta!” (udało się!) po trzech miesiącach testów smaku, zmagań ze sprowadzaniem składników i samodzielnego wykańczania wnętrza. W tym przypadku yatta! idealnie pasuje, bo słowo to znaczeniowo nie określa przypadkowego sukcesu, tylko zwieńczenia długotrwałego i świadomego wysiłku. 🙂

W karcie znajdziemy trzy pozycje

W karcie trzy pozycje – kultowy jiro, pikantyny miso i klasyczny shoyu ramen. Nie ma tu miejsca na fusion wariacje – uzyskanie japońskiego charakteru dań na obczyźnie jest wystarczającym wyzwaniem. Szanuję to, że wybór menu oparty był na testach ramenów w Tokio – jest to odstępstwo od polskiej reguły, że biznes opierać można na inspiracjach zaczerpniętych z internetów czy marketingowych strategiach, a nie na tym, co najważniejsze – opętaniu smakiem ramenu. Wysiłki ekipy Yatta Ramen, wspierał Kohei Yagi, więc nie mogło się nie udać!

Jiro ramen

Jakie są moje wrażenia? Jestem fanką nie tyle samego jiro ramenu jako stylu, co subkultury jego fanatyków i atmosfery sieci ramen barów, w których za punkt honoru uznaje się pochłonięcie gargantuicznych porcji grubego makaronu, okraszonych kiełkami, kapustą, czosnkiem i ociekającym tłuszczem mięsiwem. W Yatta Ramen siedząc w cieniu różowej góry Fuji brakuje mi trochę tej buchającej pary i szorstkiego obycia ramen freaków, ale z samego ramenu jestem zadowolona. Koniecznie zakrzyknijcie po japońsku mashi, żeby dostać powiększoną porcję czosnku, warzyw i makaronu (podwójne mashi mashi grozi tsunami tłuszczu i glutenową ekstazą).

Największą różnicą jest makaron

Największą różnicą jest makaron, ale to coś co trudne jest do przeniesienia na polski grunt bez ruszenia z własną produkcją (Yatta do Jiro i miso stosuje grube nudle prosto ze słonecznych Hawajów). Jeśli chcecie, aby nie nasiąkły zbytnio wywarem zastosujcie słynny manewr taktyczny tenchikaishi, polegający na umieszczeniu ich na toppingach już na początku jedzenia. Jeśli próbowaliście Jiro na Nocnym Markecie, dostaliście zapewne wersję z cienkim makaronem – grubsze nitki podawane w lokalu robią ogromną różnicę. Na plus. Po cichu mam nadzieję, że jak Yatta już okrzepnie, to chłopaki pomyślą o własnej, domowej produkcji.

Miso ramen

Drugi – miso ramen to już pozycja dla amatorów zawiesistych wywarów. Można sobie go doprawić pikantnym olejem, ale już wyjściowo znajdziecie w nim chili, kiełki, zieloną część dymki, menmę oraz wieprzowinę. Takie połączenie to gwarancja wiernych fanów. Mnie jednak dużo bardziej smakował shoyu, z mocnym rybnym tare i cienkimi nudlami. Jedynie pod względem toppingów był nieco zachowawczy – pływają w nim grzyby mun, zielona część dymki, menma i wieprz. W przyszłości chciałabym zobaczyć w nim jakiś mniej oczywisty dodatek. 🙂

Mnie najbardziej smakował shoyu

Do Yatta Ramen na warszawskim Śródmieściu będę wpadać z ciekawości jak koncept ten będzie się rozwijał – na solidnej bazie autentyzmu budując stopniowo swój własny charakter.

Yatta Ramen

Adres: ul. Bartoszewicza 3, Warszawa
Godziny otwarcia: pon. zamknięte, wt.-niedz. 12:00-21.00;
Sprawdzajcie na bieżąco na fanpejdżu! Nie ma rezerwacji.

Shoyu ramen

Jiro ramen
Miso ramen
Shoyu ramen
Podobne wpisy