Prawie każdego dnia w środku nocy grupa 120 osób z całego świata grzecznie siada na podłodze poczekalni Targu Tsukiji w oczekiwaniu na słynną aukcję tuńczyków. Jeszcze nie wiedzą co ich czeka, a na twarzach maluje się zmęczenie wymieszane z ekscytacją. Za chwilę wkroczą na teren, który wybudzi ich ze stereotypu o bezpiecznej Japonii.
Na przedbiegach zostają zuniformizowani, podzieleni na małe grupy i z uprzejmym uśmiechem poinstruowani, że przetrwanie zależy wyłącznie od nich. Jeśli oglądaliście Battle Royal Takashiego Kitano to zrozumiecie ten klimat w sekundę, jeśli nie – to wyobraźcie sobie tysiąc śmigających wózków widłowych na sekundę, pokrzykiwania handlarzy i ryzyko oblania wodą po rybach na każdym kroku.
tysiące rodzajów małży, jeżowce, strzykwy i inne
Targ Tsukiji to nie przelewki – w jego wewnętrznej części odbywa się prawdziwy hurtowy handel, a w maleńkich budkach księgowe potwierdzają transakcje za miliony monet. W górach styropianowych pojemników kryją się morskie stwory, których rzadko można uświadczyć w Polsce – tysiące rodzajów małży, jeżowce, strzykwy i inne.
Najbardziej przyciągają wzrok ogromne tuńczyki, które właśnie tutaj dzielone są na części. W przypadku mrożonych ryb brzęczy aż miło krajzega, a gdy pojawiają się świeże w ruch idą długie jak miecze noże. Leje się krew, więc dobrze jest przyjść w kaloszach. Zresztą w okolicy Tsukiji to podstawowe obuwie – mieszkam naprzeciwko i codziennie rano widzę ludzi obutych w gumowce, przechadzających się po sklepach spożywczych czy jeżdżących na skuterach. Trudno uwierzyć, że 10 minut spaceru stąd znajduje się ekskluzywna Ginza, z zapierającymi dech wieżowcami i wyrafinowanymi butikami.
wyczekiwana aukcja tuńczyków wypada dość blado
W porównaniu z emocjami targu wewnętrznego wyczekiwana aukcja tuńczyków wypada dość blado. Leży to to zmrożone, turyści patrzą, kurtyna. Dobrze, że chociaż można przytransować wsłuchując się w dźwięk dzwonków, nawoływania aukcjonerów i licytujących. Czekałam na ten moment pół nocy, ale tak naprawdę nie mogłam wystać tego 25 minutowego szoł. Myślałam tylko o tym, kiedy znów będę mogła na chwilę poczuć się jak w filmie akcji biegając wśród widłowych wózków i przepychających się handlarzy.
PRO WSKAZÓWKA 1: zanim w środku nocy (miejsca rozchodzą się od 3 do 4:15) pojawicie się w punkcie informacji Tsukiji koniecznie zajrzyjcie do kalendarza zamieszczonego na oficjalnej stronie, ponieważ w niedziele, święta państwowe i NIEKTÓRE środy targowisko jest zamknięte.
PRO WSKAZÓWKA 2: obserwowanie aukcji tuńczyków kończy się ok. 6:30, a otwarcie targu wewnętrznego dla turystów rozpoczyna się dokładnie o 10. Ten czas jest dość trudny do zagospodarowania, bo targ zewnętrzny dopiero budzi się do życia. Dla mnie opcją idealną jest szybka regeneracja, dlatego zdecydowałam się na wynajęcie mieszkania vis a vis targu Tsukiji. Ofertę znalazłam na Airbnb, więc jak łatwo się domyślić była atrakcyjna cenowo. Polecam, dzięki temu mogłam codziennie przechodzić przez targ w drodze do metra i nie musiałam kombinować jak dotrzeć na aukcję tuńczyków w środku nocy, kiedy komunikacja miejska nie działa.
PRO WSKAZÓWKA 3: przygotujcie morze gotówki – jedna przekąska kosztuje ok 1000 jenów, czyli 35 zł, a na dobrej jakości sushi można tu wydać średnio 10 razy tyle.
PRO WSKAZÓWKA 4: na targu znaleźć można mnóstwo niewielkich sushiya, a do najsłynniejszych ustawiają się 2 godzinne kolejki. Nie ma tu jednak mowy o spokojnym delektowaniu się najlepszymi kąskami – w świetle jarzeniówek jemy siedząc przy wąskim kontuarze pod czujnym spojrzeniem innych wygłodniałych turystów. Jeśli nie jest to Wasz klimat to polecam nie kierować się opinią tłumu, a poszukać miejsca, gdzie jedzą prawdziwi Japończycy. Idąc za ubranymi w garnitury salary manami trafiłam do baru z wyższymi cenami, ale też większą ofertą ryb i owoców morza.
PRO WSKAZÓWKA 5: jeśli myślicie, że najlepsze sushi znajdziecie na Tsukiji to jesteście w błędzie – najlepsze kawałki tuńczyka trafiają do słynnych tokijskich restauracji, gdzie przyjdzie nam zapłacić od 20.000 jenów w górę (700zł). Jeśli w sushi barze kupujecie zestaw za 2000 jenów (70zł) to oznacza, że przygotowany został z gorszych kawałków np. mrożonego przez wiele miesięcy tuńczyka.
PRO WSKAZÓWKA 6: koniecznie zajrzyjcie na targ wewnętrzny specjalizujący się w owocach i warzywach. Ta część nie jest może tak atrakcyjna jak rybna, ale dzięki temu poznacie sezonowe produkty japońskie.
PRO WSKAZÓWKA 7: targ zewnętrzny przesiąknięty jest do szpiku komercją. Przeciskanie się w tłumie turystów to nie moje klimaty, ale mimo wszystko warto tu zajrzeć, bo można kupić w jednym miejscu produkty, które nas interesują zamiast chodzić od stoiska do stoiska na targu wewnętrznym. Dostępne przekąski nie są może najwyższej jakości, ale świeża ostryga wielkości dłoni i lody o smaku maleńkich rybek shirasu mogłabym jeść każdego dnia.
Targ Tsukiji
Adres: Tsukiji 5 Chome-2-1 Tsukiji, Chuo, Tokyo 104-0045, Japonia