O tym katowickim miejscu jest ostatnio naprawdę głośno – mimo, że oficjalny fanpejdż Little Hanoi and more może na to nie wskazywać, fani z dumą robią sobie zdjęcia w tym niezwykle klimatycznym lokalu 😉 Przyciemnione wnętrze z jedwabnymi lampionami z Hoi An, profesjonalna obsługa i menu z oryginalnymi nazwami dań to znaki dobrej zmiany w wietnamskiej gastronomii.
W kuchni rządzą kobiety, a przewodzi im Giang, co i rusz podpalająca efektownie woka. Chociaż pochodzi z północy Wietnamu, to właściwie od dziecka związana jest z orientalnym obliczem polskiego gastronomicznego podwórka. W Little Hanoi and more widać jej dbałość o estetykę – nie tylko wnętrza, ale i sposobu podania dań. Jak jest jednak z ich smakiem?
Z wielostronicowego menu wybraliśmy to, co wydawało nam się najbardziej autentyczne – phở tái lăn (pho z wołowiną szybko przesmażoną z czosnkiem), bún bò Nam Bộ (cienki makaron ryżowy z wołowiną, ziołami i lekkim sosem), nem cuốn (świeże sajgonki z krewetkami) oraz cà phê sữa (kawę wietnamską z phina ze skondensowanym mlekiem). Skromnie, ale inne dania trochę nas odstraszyły np. zagęszczana zupa z makaronem ryżowym i krewetkami (súp tôm) budzi dreszcze nie tylko nasze, ale i wietnamskich znajomych, a pierożki há cảo to niestety mrożonka, którą spotkacie i w innych lokalach.
Dokonaliśmy dobrego wyboru – wszystko co trafiło na nasz stół wyglądało apetycznie. Tak lubiane wśród Polaków bún bò Nam Bộ cieszyło oczy pokaźną ilością ziół, a zalane zostało sosem nước chấm bezpośrednio przy stole. Miły akcent, który nie jest tylko efektowny, ale sprawia, że danie smakuje jeszcze świeżej. Jak dla nas niestety sos był niezbyt intensywny i wyraźnie skręcał w kierunku słodkiego. Na szczęście da się to naprawić odrobiną limonki, a i sos rybny na pewno znajdzie się w restauracyjnej kuchni 😉
Mała Pyza pożarła świeże sajgonki z takim entuzjazmem, że ledwo zdążyliśmy ich spróbować. Wyraźnie zadowolona była z sosu w stylu południowym, ale dla nas znów niestety był zbyt słodki i warto byłoby go (wbrew stereotypom o upodobaniach smakowych Polaków) lepiej zharmonizować np. dodając sos ze sfermentowanej soi jak robimy to w domu.
Zmierzyliśmy się też z phở tái lăn, które podane zostało z chili, posiekaną drobno sałatą, limonką i kiełkami fasoli mung, co pozwalało na doprawienie zupy zarówno w stylu północnym, jak i południowym. Początkowo wydawało nam się, że zupę zmącił dodatek przesmażonej wołowiny, co jest jak najbardziej naturalne. Niestety podczas jedzenia okazało się, że zupa nie była wystarczająco odszumowana i drobinki białka osiadły na brzegu miski. Podejrzewamy też, że przegięto z dodatkiem sody oczyszczonej – podsmażana wołowina miała specyficzną „rozmiękczoną” konsystencję. Sam wywar nie był zbyt intensywny w smaku, a szkoda – delikatna równowaga smaku kości i mięsa wołowego oraz przypraw to najważniejszy element phở.
Na koniec nie zapomnijmy o kawie – intensywna i przyrządzona z dbałością. Kelnerka zalała phin przy nas, wpierw wykonując preinfuzję. Jesteśmy pod wrażeniem, a sądząc po zdjęciach wersji z lodem, która będzie dostępna wiosną, to jest to jedno z najlepiej parzących wietnamską kawę miejsc w Polsce. Warto wpadać chociażby dla niej!
Podsumowując, na tle orientalnej gastronomii w Polsce Little Hanoi and more wyróżnia się pozytywnie i mamy nadzieję, że właściciele zredukują menu do naprawdę autentycznych potraw. Podczas warsztatów i wypraw do Wólki niejednokrotnie mieliśmy okazję przekonać się, że Polacy otwarci są na nowe smaki i nie warto zmieniać ich pod wpływem stereotypów.
Little Hanoi and more
Adres: Staromiejska 4, Katowice
Godziny otwarcia: 12:30-23:00