Włochy to nie jest moje środowisko naturalne, jest w nich po prostu za mało Azji 😉 Nadarzyła się jednak okazja do wyjazdu, więc spakowałam Małą Pyzę w nosidło i ruszyłyśmy w trasę.
O ciszy świtu, po wąskim torowisku wjechałyśmy w głąb morza o różowo-bladym odcieniu. Wenecka stacja Santa Lucia szybko otrzeźwiła nas z porannej melancholii, witając dźwiękami budzącego się miasta: klaksonami wodnych taksówek, nieustającą wielojęzyczną paplaniną miliona turystów, pokrzykiwaniem portierów, gondolierów, naciągaczy i złodziei.
Przesiadka w wodny autobus vaporetto pozwoliła na chwilę wyrwać się z tego dantejskiego kręgu, żeby po chwili wypluć nas w przedpiekle: plac (o ironio!) świętego Marka. Z tego miejsca rozpoczęłyśmy kulinarną wędrówkę, nasz alternatywny sposób zwiedzania Wenecji. Na obok odłożyłyśmy przewodniki, aby nie straszyły nas historie grzesznych Wenecjan, kiedy będziemy nurzać się w rozpustnej uczcie smaków. Pozwoliłyśmy zaskakiwać się malowniczo obdrapanym zaułkom i tysiącom mostów, a słynne widoki i zabytki same stawały na naszej drodze.
Cały trik polega na wybraniu 3 obowiązkowych przystanków na wyjątkowe kulinarne przyjemności, do których chodzimy wcale nie najkrótszą drogą, ale według własnego widzimisię. Nie mogłyśmy sobie też odmówić spaceru przez Targowisko Rialto, gdzie nie jadłyśmy, ale napawałyśmy wzrok sezonowymi składnikami.
Kawa
Kto nie słyszał o najstarszej kawiarni w Wenecji i… na całym świecie? Wyrafinowana Caffè Florian w arkadach na placu świętego Marka pełna jest turystów, którzy wprawdzie robią sobie w niej zdjęcia, ale uciekają w popłochu przed astronomicznymi cenami. Kusi muzyką na żywo (za którą obowiązkowa dopłata wynosi 6 euro) oraz alternatywnymi metodami parzenia kawy i ceremonialnym jej podaniem.
Obsługa, choć z mojej perspektywy dość powolna (zdaje się to regułą we Włoszech), jest do granic możliwości profesjonalna i pomocna. Zresztą w kraju, w którym matki darzone są szczególnym szacunkiem widok mojej osoby z Małą Pyzą gwarantował nam szczególną atencję (co wyraźnie kontrastowało z zachowaniem turystów, którzy zaślepieni ograniczonym czasem zwiedzania wpychali się przed nas w kolejki i na wyścigi zajmowali wolne miejsca).
Warto zamówić w tym miejscu caffè filtro – kawę zupełnie wyjątkową, ponieważ parzoną w filtrze z mosiądzu, który umieszczany jest bezpośrednio na filiżance. Jest to metoda pochodząca z XIX w. i powszechna była we Francji, skąd trafiła do… Wietnamu, gdzie do dziś jest stosowana (w przeciwieństwie do kraju pochodzenia).
Kawa podawana jest bez mleka, dość lekka w smaku, o niskiej kwasowości – Mała Pyza podkradła mi pół filiżanki i wypiła do ostatniej kropli, budząc zainteresowanie wszystkich wokoło (włącznie ze mną).
Caffè Florian
Piazza San Marco, 57, 30124 Wenecja, Włochy
Godziny otwarcia: codziennie od 9:00 do 0:00
Gelato
Miejsce w stylu lat 50, niepozorne, na uboczu, ale z widokiem na promenadę Zattere i kanał Giudecca. W 70-letniej Gelateria Nico poza dość skromnym jak na Włochy wyborem lodów gałkowych (ok. 30 smaków, nazwy tylko po włosku!) znajdziecie kultowy deser gianduiotto, czyli blok affogato o smaku czekolady i orzechów laskowych zanurzony w niezbyt słodkiej, tłustej bitej śmietanie.
Gelateria Nico
Fondamenta Zattere al Ponte Longo, 922, 30121 Venezia, Włochy
Godziny otwarcia: 06:45–22:00, zamknięte w czwartki
Włoska uczta
Al Covo, to restauracja, którą wypatrzyłam w jednym z odcinków No Reservations Anthony’ego Bourdaina. Nie mam pełnego zaufania do jego wyborów po jego medialnym wypadzie na dość przeciętną wietnamską bun cha z prezydentem Barackiem Obamą, ale tym razem to przedstawiony w programie szef kuchni, Cesare Benelli, przeważył szalę.
Przestąpienie progu Al Covo oznacza wejście do innego świata, oderwanie od zgiełku ulicy. To bezpieczna przystań dla foodie w mieście, w którym na każdym kroku czyhają kulinarne rafy.
Na wstępie zostałam przeproszona za długi czas oczekiwania na jedzenie – wszystko przygotowywane jest od podstaw (również makarony, co nie jest wcale takie oczywiste w innych włoskich lokalach). Nic dziwnego – restauracja wpisuje się w idee włoskiego ruchu Slow Food. Możecie spodziewać się świetnej jakości składników (ta rozpływająca się, mleczna bufala mozzarella!), świeżych owoców morza i całkiem dobrego doboru win (jak na mój niewprawny gust), co ważne jest kiedy karta zawiera ich aż 240.
Al Covo
Calle della Pescaria, 3968, 30122 Castello, Wenecja, Włochy
Godziny otwarcia: 12:45–14:00, 19:30–22:00, w środy i czwartki zamknięte
Burano, czyli włoska uczta 2
Ta niewielka wyspa, na którą dopłynąć można vaporetto bezpośrednio z Wenecji lub z przesiadką na słynącym z produkcji szkła Murano. Domy w tęczowych kolorach wyglądają na pierwszy rzut oka kiczowato, ale warto wejść w mniejsze uliczki, pachnące świeżo rozwieszonym praniem i kuszące pustką podwórka, odkrywające grę cieni i światła.
Do Burano przywiodła nas jednak głównie słynna Trattoria Al Gatto Nero, gdzie motyw kolorowych domów pojawia się na zastawie, a wybór lokalnych owoców morza jest imponujący. Ciepłe światło dostaje się do wnętrza przez malowane zasłony, a drewniana lamperia i ciasno porozwieszane obok siebie obrazy gwarantują 100% atmosferę tradycyjnej włoskiej restauracji.
W tym miejscu najważniejsze są dwie osoby: starszy szef kuchni, który od czasu do czasu wyłania się z kuchni, aby przywitać stałych gości oraz menedżer o groźnym spojrzeniu Jacka Komana, grającego prokuratora w serialu o tym samym tytule. To on cudem znalazł dla nas miejsce, przestawiając stoły i grafiki, dzięki czemu miałyśmy okazję doświadczyć posiłku w tym wyjątkowym miejscu, bez wymaganej rezerwacji. Obsługa wychodziła z siebie, aby dogodzić Małej Pyzie – z sercem znosząc jej zmienne nastroje podczas 2 godzinnego posiłku. Przed nami pojawiały się kolejne talerze ze specjalnościami weneckiej laguny: krewetkami, przegrzebkami, małżami Wenus (vongole), omułkami, ośmiornicami, smażonymi sardynkami w occie sarde in saor, kremowym dorszem baccala oraz… rawkami błaznami (skorupiakami, które tylko przypominają krewetki i dlatego potocznie nazywane są krewetkami modliszkowatymi).
Jak się okazało już po odwiedzinach w restauracji jest to miejsce polecane przez Jamie’go Olivera i możecie bliżej mu się przyjrzeć w Taste of Italy.
Trattoria Al Gatto Nero Da Ruggero
Via Giudecca, 88, 30142 Burano, Wenecja, Włochy
Godziny otwarcia: 12:30–15:00, 19:30–20:30, w poniedziałki zamknięte, a w niedzielę otwarte jedynie w porze lunchu