X

Zorientowani w Wiedniu

Jedni rozkoszują się ciszą i kontaktem z naturą, my urlop lubimy spędzać w mieście. W ciągu dwóch intensywnych dni wychodziliśmy sobie Wiedeń, żeby odkryć przed Wami jego azjatyckie oblicze. Chodźcie naszym śladem!

Mamamon Thai Kitchen

Po obejrzeniu nagrania z przepisem na pierożki cho muong w kształcie kwiatów wiedzieliśmy, że ten mały tajski kram trzeba po prostu odwiedzić. Przycupnął nad Kanałem Dunajskim, po brzegi wypełniony tajskością. Znacie ten klimat – wózek uroczo obmalowany, plastikowe koszyczki, menu wypisane na tablicy, a za kontuarem uśmiechnięte, choć zdystansowane Azjatki. Zasiedliśmy przy wspólnym drewnianym stole z najlepszym widokiem w mieście i zamówiliśmy specjalność zakładu – zielone curry z kurczakiem (w komplecie przyszły również springrollsy), a na dokładkę กะหรี่ปั๊บ po angielsku zwany curry puff, a z wyglądu smażony pieróg wypełniony wegetariańskim nadzieniem. Zapowiadało się dobrze – przyzwoite ceny odpowiednie do streetfoodowego charakteru tego miejsca oraz skromne menu sugerujące doprowadzenie do perfekcji kilku tajskich klasyków. Zamówienie zostało zrealizowane w mig, ale to co trafiło na nasze talerze było mizerne ponad miarę. Pod kiczowatą tajską otoczką sprzedano nam smętne kawałki kurczaka, marchwi oraz cukinii pływające w nijakim sosie, mikro-sajgonki z cieniem nadzienia. Jadalny był jedynie curry puff, ale za 5 euro od sztuki też bez rewelacji.

Po co więc w ogóle piszę o tym miejscu?

  1. Dla przestrogi – azjatycki entourage i pochodzenie właścicieli, kucharzy czy obsługi to nie wszystko. Ogromne znaczenie ma zrozumienie idei streetfoodu. Jest szybko, bo nikt nie przejmuje się aranżacją talerza. Ba! Bywa, że i talerza nie ma, a zadowalamy się serwetką, aluminiową folią, a nawet plastikową torebką. Gorsze warunki lokalowe, samoobsługa, brak możliwości płacenia kartą, wykorzystanie tańszych składników – wszystko po to, aby zapewnić atrakcyjną cenę. Streetfood to kuchnia kompromisów, ale nigdy nie powinny one dotyczyć smaku.
  2. Na instagramowym profilu Pyzy padają pytania o to jak wybieramy miejsca podczas naszych zorientowanych wojaży. Być może nasz research nie jest dobry, jeśli nie odwiedziliśmy X albo Y? Być może. Z drugiej jednak strony często nie piszemy o miejscach absolutnie przeciętnych, bo szkoda na nie czasu – naszego i czytelników.

Mamamon’s Thai Kitchen

Oberedonaustrasse Salztorbrucke, Wiedeń 1020, Austria (nad samym kanałem, między mostami Salztorbrücke i Augarten).

Zrobiło się chłodno, więc od listopada Mamamon otworzyła restaurację na Albertgasse 15, Wiedeń 1080. Na facebookowym profilu Mamamon Thai Eatery podglądamy zmianę menu, więc jeśli mimo naszej nieprzychylnej recenzji postanowicie sami przetestować to miejsce – dajcie znać, bo jesteśmy bardzo ciekawi Waszych wrażeń!

Mochi i O.M.K

Niedaleko od tajskiej wpadki znajduje się na szczęście zaułek, gdzie w idealnej harmonii funkcjonuje Wschód z Zachodem. Na drzewach wiszą papierowe lampiony, a głodnych kuchni fusion jest tak wielu, że z wnętrza restauracji wylewają się na ulicę, siadając przy chyboczących się stoliczkach. W pogodę i w niepogodę.

A wiecie, co jest najlepsze? Po drugiej stronie ulicy znajdziecie siostrzaną O.M.K od słowa omochikaeri, które po japońsku oznacza wezmę to ze sobą. Żadna to więc niespodzianka – w ofercie lokalu znajdziecie dania na wynos. Niewielka przestrzeń wypełniona jest Japonią. Wszystko jest tu dopracowane ze smakiem – od pysznych bułek na parze po grafikę etykiet na napojach własnej produkcji. Znajdziecie tu selekcję japońskich utensyliów i ceramiki, a jedzenie zjecie w domu albo… na chodniku przy stoliku z plastikowej skrzynki. Streetfood pierwsza klasa!

Mochi

Praterstraße 15, 1020 Wiedeń, Austria

O.M.K

Praterstraße 16, 1020 Wiedeń, Austria

Cha No Ma 茶の間

Zwykle przygotowujemy napar z liści i wyrzucamy je, a znacznie lepszym rozwiązaniem jest je po prostu zjeść. Matcha, czyli proszek z herbacianych liści  ma zielony elektryzujący kolor i tworzy dosyć gęsty napój o intensywnie ziołowym, lekko gorzkim smaku. Aby osłodzić sobie jego spożywanie w herbaciarni Cha No Ma przygotowywane są z niego smakowite koktajle z dodatkiem mleka, lodów oraz słodkiej fasolki adzuki. Wnętrze jest maleńkie, ale jakimś cudem mieści olbrzymi japoński parasol oraz wielką koncentrację wszelakich otaku, fanów anime i mangi oraz zwyczajnych dziwaków.

Cha No Ma茶の間

Faulmanngasse 7, 1040 Wiedeń, Austria

Japanmarkt NIPPON-YA

To raj dla miłośników azjatyckich kuchni. Pierwsze pomieszczenie wypełnione jest rzędami egzotycznych produktów o których Wam się nawet nie śniło. W drugim dobrze poczują się ci, którzy wzorem Japończyków dobierają naczynia do potraw, bo to królestwo ceramiki, porcelany, szkła i kuchennych gadżetów. Wszystko jest lekko przykurzone, dzięki czemu ma się wrażenie, że zakupy w Nippon-ya to ekscytujące poszukiwanie skarbów na pchlim targu.

Japanmarkt NIPPON-YA

Faulmanngasse 7, 1040 Wiedeń, Austria

Café Landtmann

Na deser kwintesencja Wiednia, dla tych którzy nie wyobrażają sobie kulinarnej wyprawy bez poznania lokalnej kuchni. Nie jesteśmy szczególnie entuzjastycznie nastawieni do sznycla, dlatego proponujemy Wam klasykę w słodkim wydaniu – omlet cesarski Kaiserschmarrn oraz kawę po turecku w miedzianym tygielku w Café Landtmann (Universitätsring 4, 1010 Wiedeń, Austria).

Podobne wpisy