X

Kocie mięso jest nie tylko smaczne, ale i tanie

Młoda nauczycielka wietnamskiego postanowiła przekroczyć granice tabu, aby pobudzić do pracy omdlone upałem umysły polskich studentów. Dumna wysmarowała takie oto zdanie na tablicy: Kocie mięso jest nie tylko smaczne, ale i tanie. Rzekomo miało ono pomóc nam w zapamiętaniu konstrukcji zdania, wywołało jednak konsternację.

Ważnym elementem kultury żywieniowej są pokarmy zakazane. Europejczycy  zmagają się ostatnimi czasy z zaskakującym pytaniem: ile końskiego mięsa znajduje się w spożywanej przez nas wołowinie? Być może w Belgii i Francji nie wywołuje ono aż takiego wstrząsu jak w Anglii, gdzie zwykło się mówić, iż lepiej zjeść jeźdźca niż konia. Te różnice kulturowe widoczne na naszym lokalnym podwórku, są niczym w porównaniu z wyzwaniami stawianymi nam przez kuchnie bardziej egzotycznych krajów.

Aby zafundować sobie żywieniowe dylematy nie musimy udawać się w dalekie strony, wystarczy podróż do polskich delikatesów, gdzie znajdziemy mięso strusia czy steki z bizona. Kontakty międzykulturowe sprawiają jednak, że nie tylko wyrabiamy sobie zdanie na temat pokarmów, które w naszym kręgu kulturowym nie są uznawane za zdatne do spożycia. Nasza negatywna reakcja na lokalne przysmaki w odległych zakątkach świata ma również swoje odzwierciedlenie w tworzeniu tzw. tabu dla obcokrajowców. Za przykład posłużyć może spożywanie psiego mięsa w Wietnamie. Łatwo można je znaleźć na przeciętnym targowisku i nie budzi ono szczególnych emocji w nikim poza zbłąkanymi turystami, którzy fotografują je z pasją godną co najmniej odkrywców Yeti. Niebezpieczna mieszanka ciekawości i odrazy sprawia, że Wietnamczycy natarczywie nagabywani są na temat jedzenia psów, ich osobistych preferencji w tym temacie oraz możliwości zakupu kontrowersyjnego delikatesu. Trudno się zatem dziwić, że większość osób odżegnuje się od spożywania psiny – reakcje turystów doprowadziły do wytworzenia tabu na potrzeby zachodniego świata. A jak świat nie patrzy… nadal można się posilić tym wyjątkowo apetycznym mięsem w rodzimym towarzystwie.

Pierwszy raz spróbowałam psiny zgodnie z zasadą ăn cho biết, czyli „ spróbować, aby wiedzieć jak to jest”. Doceniłam jednak jej intensywny zapach i wyrazisty smak, którego opis jest równie trudny jak próba scharakteryzowania baraniny czy koziny. Za najlepszy kąsek uchodzi pieczony udziec, ale w restauracjach zamówić można m.in. zupę bambusową na żeberkach, szynkę, wątróbkę i kiełbaski. Wraz z pastą krewetkową, świeżą trawą cytrynową i ryżową wódką psina tworzy idealny zestaw, niestety silnie uzależniający.

Podobne wpisy