main

[SZORTY]

Phở, czyli jak zepsuć świetną zupę

2016-04-17

Zbierałam się do napisania postu o phở od dłuższego czasu i zamiast krótkiego przepisu wyszedł mi elaborat. Skondensowana mieszanka historii, podziałów na odmiany klasyczne i regionalne czy praktycznych porad może być jednak trudna do strawienia, dlatego postanowiłam narobić Wam smaku.

Wpierw jednak kropla goryczy. Jak ocenić jakość phở, kiedy widnieje ono w przydługich menu wszystkich orientalnych barów? Paradoksalnie, w Wietnamie zupa ta przygotowywana jest z reguły w lokalach specjalizujących się tylko w tym daniu. W Polsce każdy udaje, że umie ją przyrządzić, co sprawia, że efekt finalny zwykle waha się między mizernością a przeciętnością.

pho

Nie ma jednego idealnego phở, bo najlepsze smakuje po prostu domem. Wywar doprawiam intuicyjnie, dążąc do smaku zupy mamy mojej wietnamskiej przyjaciółki. Chociaż swoje emerytalne lata spędza obecnie w Kanadzie, to nie znam drugiej osoby, która (nie znając biegle polskiego!) miałaby takie chody u dostawców na warszawskiej Hali Mirowskiej. Ciocia Thinh to perfekcjonistka nie szczędząca krytyki, zawsze ma jednak czas, aby wesprzeć sprawdzonym przepisem czy radą. Możecie mi jej trochę pozazdrościć 😉

Dlaczego warto gotować własne phở, jeśli w lokalach wietnamskich (i nie tylko) można je zjeść za grosze? Nie jest to ani prosta, ani tania zupa, ale zdecydowanie warta wysiłku (albo po godzinach gotowania człowiek jest już tak zaangażowany, że nie ma wyboru – musi smakować).  W kolejnych tekstach proponuję Wam powrót do korzeni – zanim zaczniecie bawić się w fusion poznajcie smak oryginalnego, bezkompromisowego, ale polskiego phở. Gwarantuję, że na przekór modzie na ramen, warto rozsmakować się w naszej dobrze zadomowionej egzotyce.