Podczas relacji z wyjazdu do Bangkoku pojawiały się pytania dotyczące inspiracji Markiem Wiens z migrationology.com. I ja się tym pytaniom nie dziwię. Nie ma chyba wiele lokali w sercu Tajlandii do których ten lokalny (ale o globalnej sławie) youtuber by nie zawędrował. Z perspektywy podróżnika (turysty?) kulinarnego wykonuje on świetną pracę, ponieważ przede wszystkim znosi ograniczenia bariery językowej. Jego szczegółowe relacje dostarczają nazw dań w formie transkrypcji fonetycznej, jak i w oryginalnym zapisie (alfabet tajski). Zdjęcia lokalu ułatwiają też dotarcie we właściwe miejsce lub zlokalizowanie stoiska w większych skupiskach streetfoodu, a adres w lokalnym języku to często warunek konieczny w komunikacji z kierowcami (trudno oczekiwać od wszystkich znajomości alfabetu łacińskiego, w którym zapisane są nazwy np. w mobilnej wersji Google Maps.