Długo nie mogłam przekonać się do tego serwisu społecznościowego, ale podczas ostatniej podróży do Wietnamu zaczęłam zamieszczać zdjęcia „na żywo” i wpadłam w sidła Instagrama. Nie trzeba wiele czasu i wielu słów, aby za pomocą obrazów sprawić, że oglądający je zgłodnieją. Ale, żeby nie było – sama karmię się i inspiruję do gotowania zdjęciami innych użytkowników, zobaczcie do kogo wpadam regularnie.