Jak zwykle najpierw usłyszałam plotki, zachwyty przemieszane z odrobiną rozczarowania, a przede wszystkim powtarzające się jak mantra trzy słowa: czy już byłaś? Minęły już jednak czasy kiedy ścigałam się kto pierwszy dotrze do restauracji – dałam więc sobie i krakowskiemu Molamowi czas na okrzepnięcie. W końcu nieczęsto zdarza się w morzu tajskich restauracji tak ambitny zawodnik.