Kiedy obserwuję współczesną kuchnię wietnamską w Polsce mam wrażenie, że przed moimi oczami rozgrywa się pełna napięcia scena balansowania na cienkiej granicy pomiędzy dążeniem do autentyczności a chęcią dogodzenia klientom. W imię tego drugiego paradygmatu, wywodzące się z kuchni ulicznej dania przybierają foodpornowe formy (dodajmy jeszcze krewetki i pierożki, i pak choia, i łososia!), ale po cichu ograbiane są ze smaku.