Warszawę opanował szał. O ramenie się mówi, ramen się jada, ramen wciska się w karty restauracji, które specjalizują się w kuchni odległej o galaktykę od zupy legitymującej się streetfoodowym rodowodem. I cieszę się z tego powodu, bo choć do japońskiego autentyzmu nie wszystkim po drodze, to pojawiają się interpretacje tego dania całkiem przyjemne dla polskich języków.