Arigator zaczął z wysokiego C. Wyjątkowo dopracowany estetycznie lokal, konceptem przypominający japońske ramenya, własny makaron z japońskiej mąki oraz dobrze przygotowany zespół kucharzy i obsługi pod wodzą szefa Bartka Sobieraja. Po pierwszej wizycie mieliśmy trochę uwag do makaronu i skomponowania ramenów, ale byliśmy tam… w dniu otwarcia. A każdy, kto choć trochę porusza się w świecie gastro wie, jak zwykle wygląda pierwszy dzień. Nie znaczy to jednak, że Arigator Ramen Shop dostał jakąkolwiek taryfę ulgową w ocenie smaku. Najbardziej przypadł nam do gustu (tak niedoceniany w Polsce) shio ramen, który jednak nie spotkał się z szeroką aprobatą lokalnych fanów ramenu, którzy preferują jego tłustsze i gęstsze odmiany. Pozostałe pozycje były naszpikowane wieloma (często smacznymi) dodatkami, ale nam brakowało w tym wszystkim spójności. Po trzech miesiącach od otwarcia lokalu przyszedł czas na nowe, letnio-wiosenne menu. Jak wypadło na tle coraz silniejszej i liczniejszej warszawskiej konkurencji?