Obco brzmiąca nazwa kryje w sobie ponad 120 lat historii cukiernictwa w Warszawie. Historii łączącej szwajcarskie doświadczenie założyciela Laurentego Lourse’a z włoskimi i francuskimi wzorcami osładzania życia oraz polskimi inwencjami w tej dziedzinie (za znamienny przykład niech posłuży mazurek lursowski, którego recepturę zdradza w książce kucharskiej sama Lucyna Ćwierczakiewiczowa).
W otwartym na nowo Hotelu Europejskim nie znajdziemy już jednak ludwikańskiego splendoru XIX-wiecznej cukierni – wnętrze, chociaż urządzone ze smakiem, jest małe i mieści zaledwie dwa stoliki z dwoma wysokimi stołkami. I koniec. Nie są to zatem warunki optymalne, ale przynajmniej dają niepowtarzalną szansę na skupienie na tym co najważniejsze – witrynie wypełnionej słodkościami.
Szefem cukierni jest Dawid Makurat
Szefem cukierni jest Dawid Makurat, którego cenię od pierwszego kęsa wędzonego sernika z kozim mlekiem i gorzką oliwą, lata temu, jeszcze wtedy kiedy osładzał restaurację Salto. Ta wytrawność minimalistycznej i przemyślanej formy to wspomnienie z jego przeszłości. Jak jest dziś?
Zgodnie z konceptem Lourse, znajdziemy tutaj klasyczne ciastka poddane twórczej interpretacji. Takiej, która nie przekracza jednak granic – imperatywem jest w końcu smak. Dopatrzeć się można oczywiście nawiązania do współczesnych mono-porcji, ale we wnętrzu oprószonego zamszem ciastka odkryjecie znajome warstwy miodownika, a połyskujący torcik Sachera skrywać będzie klasyczną marmoladę morelową, jednak z intrygującym akcentem w postaci cudownego aromatu kwiatów czarnego bzu.
Jakość składników wyczuwalna jest szczególnie w prostych ciastkach – tarcie z piramidą dojrzałych malin przysypanych swojskim cukrem pudrem czy jagodowym eclairze, ale są też pozycje dobre, które nie są na tyle wyraziste, aby pozostać w pamięci na dłużej np. ptyś paryski. Wrócę jednak sprawdzić jak łączą się z dobieranymi do nich naparami herbacianymi i kawą.
Skusiłyśmy się również na lody podawane w rożku lub w szklanym naczyniu, zapobiegającym szybkiemu wytracaniu temperatury. Sezonowy smak jeżyn oraz zaskakujące połączenie bananów z japońskim miso były bardzo dobre, jednak przy takiej konkurencji wśród warszawskich lodziarni, można oczekiwać większych fajerwerków. Chcemy więcej!
Ciastkami objadałam się z foodie Diep i Małą Pyzą – za cierpliwość wobec naszych zachcianek dziękujemy wszystkim obsługującym nam osobom, a również tym, które przyszły się po prostu przywitać z najmłodszym w naszym gronie gościem.
Na koniec coś, o czym piszę rzadko – ceny. W przypadku ciastek i lodów są zaskakująco rozsądne. Kawa natomiast może budzić kontrowersje: jedni powiedzą, że jest absurdalnie droga, a inni, że cena jest całkowicie adekwatna do jakości obsługi i atmosfery miejsca.
Więcej o historii cukierni u Lourse’a przeczytać można w artykule Beaty Meller, udostępnionym przez Muzeum Historii Polski.
Lourse Warszawa
Adres: Krakowskie Przedmieście 13, Warszawa
Godziny otwarcia: pon.-niedz. 8:00-20:00