main

[SZORTY]

Czytaj bloga, nie tytuły

2018-06-14

Dzisiaj krótki i okołojedzeniowy tekst o naszych rekomendacjach restauracji. Na blogu nie ma typowych recenzji – dzielimy się jedynie naszymi wrażeniami i polecamy wybrane dania. Wrażeniami pozytywnymi. Bardzo rzadko znajdziecie tu wyraźną krytykę lokali.

Dlaczego?

Po pierwsze, w internecie jest i tak za dużo negatywnych treści w postaci ośmieszania restauracji, często krzywdzących jednogwiazdkowych recenzji na fesjbuku czy czarnego PR-u za pieniądze. Świadomie nie chcemy do tego przykładać ręki. Często wolimy przemilczeć temat i nie napisać nic.

Po drugie, opinie i oceny, szczególnie w kwestii jedzenia, są bardzo subiektywne. Oczywiście poruszamy się w pewnych ramach jakości i autentyczności, ale na ostateczny odbiór smaku czy ogólne wrażenie wpływa masa pozamerytorycznych czynników.

Po trzecie, wiele zależy od dyspozycji dnia – zarówno obsługi jak i osób w kuchni. Czasami zalicza się zwyczajną wpadkę i danie, które zazwyczaj trzyma poziom jakimś cudem trafia na wydawkę. Tak, w idealnym świecie chcielibyśmy 100% powtarzalności i jakości, ale trochę naiwnie jest tego oczekiwać jedząc dania za 15-30 zł.

I wreszcie po czwarte, zazwyczaj nie mamy okazji przejść przez całe menu restauracji, w którym mogą kryć się przeoczone przez nas perełki. Krytyka lokalu na podstawie kilku dań, mimo tego że słuszna, może być krzywdząca.

Zaskakująco wiele razy słyszeliśmy opinie w stylu: „poszliśmy do tego miejsca za waszą rekomendacją, ale nam nie smakowało”. Na pytanie „a co jedliście?”, słyszymy że zupełnie inne dania niż te polecane w tekście. Oczywiście to nie znaczy, że nasze rekomendacje zawsze będą smakować wszystkim, ale jeśli dokładnie przeczytacie wpis, zwykle znajdziecie tam polecenia konkretnych pozycji, a nie całej restauracji. 🙂 Ładne zdjęcia nie muszą oznaczać smacznych dań, a czasem to co nie zostało napisane mówi więcej niż słowa. 😉

PS: Być może rozwiązanie „to piszcie też zdecydowane, niepochlebne recenzje” wydaje się wyjściem z tej sytuacji, ale ilość negatywnych emocji po stronie komentujących, właścicieli i kucharzy – udziela się też nam. Przerobiliśmy to kilka razy. Szkoda na to życia. Serio.