main

PodróżePoradniki

Podróże z dzieckiem: Wietnam

Wiktoria Górecka - 2017-06-02

Jeśli wyjazdy służą temu, aby oderwać się od swojego świata, to w przypadku wypraw z dziećmi nie jest to do końca możliwe: gdziekolwiek jesteśmy nadal pozostajemy rodzicami. Jednym z plusów wyjazdów z małymi dziećmi jest jednak fakt, że czerpią one satysfakcję z prawie wszystkiego, byle oznaczało to wspólne spędzanie czasu Z NAMI. Możemy więc tak naprawdę zaplanować więcej rozrywek dla dorosłych w porównaniu do wyjazdów ze starszymi dziećmi, które są już bardziej wymagające 😉

Sami byliśmy zaskoczeni, że Mała Pyza nie miała ŻADNYCH problemów z adaptacją do wietnamskiej rzeczywistości. Wprawdzie była to już jej kolejna podróż do Azji (w zeszłe wakacje przed 2 tygodnie mieszkaliśmy z japońską rodziną w Nagoi), ale nabodźcowanie kolorami, zapachami, smakami i dźwiękami po wylądowaniu w Hanoi nawet dla osób dorosłych bywa oszałamiające. Zobaczcie jak sobie z tym poradziliśmy w kilku prostych krokach.

Przygotowanie

Sekret elastycznego podejścia Małej Pyzy do zmieniających się warunków to nie tylko kwestia temperamentu, ale i środowiska, w którym żyje na co dzień. W naszym życiu nie ma typowej rutyny, ponieważ staramy się minimum dwa razy w miesiącu wyjeżdżać i nocować poza domem – spanie w hotelach i u zaprzyjaźnionych rodzin to dla naszego dziecka żadna nowość. Jeździmy też różnymi środkami komunikacji, a w naszym towarzystwie nie brakuje osób z innych kultur. Przygotowujemy się też do podróży oglądając nagrania z Wietnamu, czytając książki o lataniu (świetna jest szczególnie Mam przyjaciela pilota z serii Mądra Mysz) i… duuuużo rozmawiając o tym, co nas czeka.

Sprawdzone gadżety

Jeśli kiedykolwiek w samolocie słyszeliście płaczące dziecko, to na pewno była ku temu jakaś przyczyna. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że była nią nuda, nadmiar energii, brak snu albo okropny ból uszu przy zmianie ciśnienia, na który pomagają słodycze, stymulujące ruchy żuchwy.

Dlatego przed wylotem spędzamy bardzo aktywnie czas (plac zabaw, taniec itp.), aby wyczerpać baterie młodej. Do samolotu zabieramy ulubioną książkę np. o lataniu, jakąś nową zajmującą zabawkę (np. grę czy rysik) i koniecznie słodycze, które zwiększają pracę ślinianek (żelki, lizaki – najlepiej słodzone stewią, bez konserwantów i sztucznych barwników).

Podróżowanie na miejscu zajmuje mnóstwo czasu np. 200 km autobusem to czasami kwestia 7 godzin drogi. Poza wymienionymi wyżej gadżetami z pomocą przychodzą nam niewielkie fanty – naklejki i tatuaże. Nie tylko cieszą Małą Pyzę, ale również ułatwiają integrację z innymi dziećmi.

W publicznym transporcie bywa niezbyt czysto, dlatego kupujemy na miejscu cienki i lekki jedwabny śpiwór, w który można wskoczyć, aby nie przyklejać się do skajowego obicia foteli. Przydaje się też szal, który chroni przed zimnem – w tropikalnym Wietnamie popularny jest zwyczaj ustawiania klimatyzacji na tryb zamrażania pasażerów.

Wietnam to nie jest dobry kraj dla spacerówek – chodniki zastawione są towarem wszelakim, śmigają motory i handlarki z bambusowymi nosidłami – można spodziewać się wszystkiego np. zalania fusami wyrzucanymi przez babcię vel. uliczną herbaciarkę. Dlatego jeśli planujecie dłuższe spacery to do bagażu obowiązkowo spakujcie nosidło. Jesteśmy wiernymi fanami takiego na T, bo idealnie podpiera siedzenie („wisiadłom” mówimy nie – sami wyobraźcie sobie jak czulibyście się po wiszeniu cały dzień na wąskim pasku materiału).

Z butów najbardziej sprawdzają nam się kauczukowe klapki na C, ponieważ łatwo się je czyści, szybko schną, a w przypadku ulewy nie utoną. Ubrania pakujemy w saszetki z siatki, ponieważ organizują przestrzeń we wspólnym bagażu, można je wygodnie wyjąć i poukładać w szafkach, ale uwaga – zawsze dokładnie je zamykamy, aby uniknąć owadzich pasażerów na gapę.

Na koniec jeszcze kwestia ochrony przed słońcem – warto zakupić dobre kosmetyki z filtrami SPF50 najlepiej mineralnymi lub chemicznymi, ale nie przenikającymi. Każdy zakup konsultujemy na blogu Sroka o, która robi za nas całą ciężką pracę, analizując składy.

Planowanie podróży

Mała Pyza nie jest największą fanką wietnamskich miast – nie ma w nich zbyt dużo miejsca na samodzielną eksplorację, ponieważ co chwilę czają się zagrożenia: na chodnikach parkują motory z wciąż rozgrzanymi jazdą rurami wydechowymi (oparzenia od nich są bardzo powszechne), jest tłocznie i gwarnie, a ze stojących na ulicznych stoiskach garnków zawsze może wylać się coś gorącego. Te warunki sprawiają, że swoboda przemieszczania się Małej Pyzy jest znaczeni ograniczona, a od nas wymaga ciągłej czujności. Dlatego każdy miejski pobyt z nocowaniem w hotelu przeplatamy wizytą na wsi w opcji homestay. Daje to szansę nie tylko wybiegania się, ale przede wszystkim kontaktu z wietnamską rodziną. Dzięki tym wizytom Mała Pyza odpoczęła po trudach podróży, wybawiła się do woli z dziećmi i nauczyła wielu norm zachowania: wspólnego jedzenia, warunków korzystania z pomieszczeń (np. zakładania specjalnych łazienkowych klapek) czy okazywania szacunku starszym osobom.

Kontakt dziecka z Wietnamczykami

Wietnamczycy uwielbiają interakcje z zachodnimi dziećmi, więc wyluzujcie się i pozwólcie parze obok zająć się Waszym maluchem, co umożliwi Wam spokojne zjedzenie pho. 😉 Może się zdarzyć, że Wasze dziecko będzie miało aż nadto kolejnych selfie z nowopoznanymi osobami, dlatego warto omówić kwestię nadmiernej atencji i starać się bez konfrontacji wycofać z trudnej sytuacji. Pamiętajcie, że wietnamski sposób komunikacji należy do wysokokontekstowych, dlatego unikamy bezpośredniego mówienia -nie- i konfliktów.

TIP: Warto nauczyć się magicznego słowa po wietnamsku oznaczającego, że dziecko wstydzi się lub jest wystraszone: sợ (prawidłowej wymowy, która jest bardzo ważna w języku tonalnym posłuchać możecie na translate.google.com). To hasło kończyło w sekundę wszelkie sesje zdjęciowe pełne (czasami wymuszonych) buziaków i przytulania.

Wbrew pozorom nieznajomość wietnamskiego może okazać się wybawieniem podczas podróży z dzieckiem, ponieważ ogranicza to nasz kontakt tylko do miłych gestów np. powszechnego podarowywania dzieciom jedzenia. Pod uśmiechami nieznajomych kryją się jednak często znane nam również z Polski „troskliwe” komentarze: zdejmij/załóż czapkę dziecku, zabierz dziecko ze słońca (oznacza to również światło słoneczne we wnętrzu pomieszczenia), jest za gorąco na noszenie dziecka, jakie niegrzeczne dziecko – nie je razem z rodzicami itp. Jednym z gorszych doświadczeń dla nas był spacer z Małą Pyzą przez wietnamskie targowisko w samo południe, ponieważ zostaliśmy dosłownie zmyci falą komentarzy od każdej kobiety powyżej 30 roku życia (co oznacza przytłaczającą większość znajdujących się w tym miejscu osób).

Polskie i wietnamskie metody wychowawcze bywają bardzo odmienne, więc pole do krytyki z obu stron jest naprawdę szerokie. Idealnie byłoby z zaciekawieniem przyglądać się tym różnicom i wybierać z tego doświadczenia to, co jest dla nas wartościowe.

Nasza 3 tygodniowa podróż do Wietnamu wraz z Małą Pyzą była dla nas ważnym doświadczeniem, ponieważ pokazała różnicę między podróżowaniem w parze a całą rodziną. Młoda działa jak lodołamacz i pozwala nam na nawiązanie bliższych kontaktów z napotkanymi na drodze ludźmi. Czasami oznacza to jedynie wymianę porozumiewawczych uśmiechów z rodzicami, innym razem zaskakujące zboczenie ze szlaku i wspólne podróżowanie całą polsko-wietnamską rodziną do gościnnej wioski.