Czy zastanawialiście się kiedyś nad ostatnim w życiu posiłkiem? Zamiast zanurzać się w melancholii ulotności życia wolę fantazjować na temat jedzenia doprowadzającego ślinianki do szaleństwa. Na moją osobistą definicję ideału składają się: zharmonizowany smak, jakość składników, perfekcja wykonania, prostota cięta brzytwą Ockhama, a jednocześnie koncepcja pobudzająca emocjonalnie i poznawczo. Przykład? Nigiri foie gras – błyszczące ziarenka japońskiego ryżu (świętego, bo mieszkają w nim shintoistyczne bóstwa) pod plasterkiem francuskiego, zniewalająco smakowitego , ale kontrowersyjnego delikatesu. Wschód spotyka Zachód i tworzą jakość, która wykracza poza ich jednostkowy potencjał.
Poszukiwanie tego ideału jest przyjemnością samą w sobie. Szczególnie wtedy, gdy doświadczam czegoś, co o jego granice się ociera, w miejscu zaskakującym, a tak było właśnie z warszawskim MOD. Stojąc wieczorem w gruzach rozkopanej ulicy Oleandrów zaglądałam do restauracji jak do wnętrza rozświetlonego akwarium. Zwisające z sufitu rośliny, połyskujące tafle luster, poruszenie w otwartej kuchni, kolorowe stroje klientów i przemykająca pomiędzy nimi obsługa. Wkrótce sama zanurzyłam się w atmosferze tego miejsca.
Nie dane mi było doświadczyć go w dzień, kiedy funkcjonuje jako kawiarnia. Jej główną gwiazdą są MOD donuts – wyrób do pączka podobny, ale lepszy – oszczędny w tłuszcz, ale bogaty w kolory np. psychodeliczny róż, którego sekretem jest kwiat hibiskusa. Ich cechą szczególną jest szczerość znana z domowych wypieków.
W MOD jednak najważniejsze dzieje się po zmroku (a właściwie po 18, bo ze zmrokiem różnie bywa). Wtedy rządy przejmuje Trisno Hamid. Nie ukrywam, że czekałam na jego autorską kuchnię, bo gdziekolwiek by nie gotował w jedzeniu zawsze wyczuwa się jego charakter. Do tej pory ograniczony był azjatyckimi ramami, jednak w MOD po mistrzowsku łączy Wschód z Zachodem, a określenie fusion odzyskuje godność.
Co więc znajdziemy w menu? Comfort food we wszelakiej postaci i racjonalnych cenach. Mimo odważnych i oryginalnych połączeń smaków, struktur i form jedzenie jest przede wszystkim smaczne. Niejednokrotnie prezentacja talerzy zmierza w kierunku fine-dining, ale to co się na nich znajduje odwołuje się do znajomych i wzbudzających emocje smaków. Koncepcje dań Trisno Hamida wyróżnia umiejętne zestawienie tradycji europejskich z egzotycznymi składnikami, które w swoim kontekście kulturowym spełniają dokładnie tą samą rolę – przywoływania wspomnień domowego ogniska. Znajdziemy więc w menu malezyjską laksę według przepisu mamy, ale i pierożki w stylu gyoza wypełnione boeuf Bourguignon z doskonale wyważonym w smaku żelem wasabi, okruchami pecorino i chrupiącymi wodorostami. Z przyjemnością pochłonęłam uczciwy streetfoodowy paitan ramen z makaronem własnej produkcji, który dzierży palmę pierwszeństwa w Warszawie, a może i całej Polsce.
Moje kubki smakowe zostały jednak zawładnięte przez foie gras z agrestem, chrupiącymi nitkami ciasta kanafeh oraz sosem porto, wzbogacającym to danie o ciężar słodkiej goryczy. Mogłabym jeszcze długo pisać o idealnym boczku, łączącym smak pietruszki i kawy tak, że nadal pozostajemy w strefie komfortu, ale powróćmy do tematu ostatniego posiłku. Do moich ideałów, czyli nigiri z foie gras z Pakty Alberta Adrii, dołącza chleb i masło z MOD. Niepozorna nazwa skrywa trzy wypieki (pain de campaigne z pieprzem syczuańskim, bułkę mleczną Hokkaido, gougères) oraz trzy masła (miso-tahini, śledziowe i algowe). Łączyć je można w dowolnej konfiguracji, ale gougère, czyli wytrwane choux (ptysie) z serem posmarowane sowicie masłem przesiąkniętym nori sprawiają, że wygrywa moja azjatycka natura i zaczynam głośno mlaskać przymykając z zadowolenia oczy.
Restauracja MOD i MOD Donuts
Adres: Warszawa, Oleandrów 8
Godziny otwarcia:
pon-pt od 12 ramen
kolacja/ dinner
pon-pt 17-24
sb 14-24
nd 14-22
*MOD donuts produkowane są codziennie do godziny 12. Ilość ograniczona!