main

Restauracje

My’o’tai – prawdziwie azjatycki streetfood

Wiktoria Górecka - 2014-09-15

taj1
taj2
taj3
taj4
taj5
Processed with VSCOcam with s2 preset
taj7
taj8

Ta ostatnia niedziela pełna była euforycznych uniesień, a ich bezpośrednią przyczyną – nowootwarty lokal My’o’tai, czyli pierwszy prawdziwie azjatycki streetfood w stolicy!

Emocje spotęgowało zaskoczenie, kiedy w progu zastaliśmy Trisno Hamida z krakowskiego Yellow Doga. Kiedy rządzi w kuchni potrawy są nieposkromione – pełne intensywnych smaków i chociaż oryginalne, to ich styl mocno naznaczony jest charakterem gotującego Singapurczyka.

Jeśli dotąd kuchnia tajska kojarzyła się Wam z trójbarwnym zawiesistym curry szykujcie kubki smakowe, bo potrawy z północy tego kraju mają w sobie świeżość i energię, jakiej do tej pory warszawskim lokalom brakowało. Korzystając z pogody, rozsiądźcie się przy ulicznym stoliku, zakasajcie rękawy i porzućcie sztućce – jedzenie w My’o’tai aż prosi się o oblizywanie palców. W krótkim menu znajdziecie trzy przekąski, które szczególnie się ku temu nadają – kukurydza w mleku kokosowym posypana chili, słodkie skrzydełka i miang kham (เมี่ยง คำ), czyli zawijańce w liściach betelu (na zdjęciach podpowiadamy jak się do nich dobrać). Te ostatnie można by jeszcze podkręcić, aby były prawdziwą eksplozją smaku.

Nie zawiedziecie się również głównymi daniami – wieprzowa polędwiczka w kwaśnym sosie pachnie tajską bazylią, a pieczony bakłażan to danie wegetariańskie (kiedy zrezygnujecie z dodatku suszonych krewetek), na które czekaliśmy od dawna – sytne, zdrowe i trafiające w naszą słodko-kwaśno-ostrą paletę smaków.

Czy może być jeszcze lepiej? Może! Autorskie inspirowane Azją drinki, świetna obsługa, darmowa woda i przystępne ceny. Idźcie, stestujcie, wróćcie. กินเผื่อด้วยนะ!