Chociaż nie jestem pierwszą, która o tym miejscu wspomina, to na pewno nie będę ostatnią. W samym centrum Warszawy – u zbiegu Brackiej, Chmielnej i Szpitalnej, powstał wietnamski złoty trójkąt gastronomiczny.
Przed samym końcem 2012 roku, do znanego duetu jadłodajni Nam Sajgon i Pho Toan, które unoszą się na fali popularności słynnej alejki barów z dawnego Stadionu X-lecia, dołączyła restauracja Spring Roll. Jest to kolejny krok wietnamskiej rewolucji kulinarnej, która ogarnęła już Paryż czy Berlin, a teraz wytrwale przełamuje polskie stereotypy na temat specjałów rodem z Azji Południowo-Wschodniej. W menu restauracji, poza potrawami wywodzącymi się wprost z barów Hanoi – takimi jak grillowana wieprzowina w kwaśnej zalewie bún chả czy słynny wywar phở (remedium na skutki nadużycia alkoholu), pojawiły się także bardziej wyrafinowane pozycje oraz oryginalne przekąski: sałatka z pędów lotosu posypana prażonymi orzechami czy spring rollsy z pieczoną kaczką.
My zdecydowanie polecamy jednak lẫu, zwane kociołkiem rozmaitości czy z angielska – hot pot. Danie to jest kwintesencją wietnamskiej kultury kulinarnej, ponieważ wymaga ucztowania, wspólnego dzielenia się najlepszymi kąskami, a ponadto modnego ostatnio self-cookingu. Na stoliku rozstawiana jest elektryczna płyta grzewcza, na której pojawia się garnek z bulgoczącym wywarem w wersji wietnamskiej (mnóstwo trawy cytrynowej i gwiazdki karamboli) lub tajskiej (z pomidorami i ananasem). Następnie dobieramy zestawy surowych składników, głównie mięsiw wszelakich i świeżych owoców morza. Wzrok przyciągają również egzotyczne nazwy warzyw – taro (kolokazja jadalna), karambola (oskomian pospolity), pak choi (kapusta chińska) czy korzeń lotosu… Lẫu przyrządzamy samodzielnie, decydując o wzajemnym doborze komponentów dania, odpowiednim przyprawieniu i czasie gotowania. Każdy kociołek jest zatem wyjątkowy, tak jak i spotkanie przy nim.
Spring Roll to miejsce jedyne w swoim rodzaju, ponieważ sprawdza się zarówno w przypadku szybkiego lunchu w ciągu dnia, na który składać się może ogromnych rozmiarów misa zupy z pierożkami won ton oraz chrupiące sajgonki w rozmiarze XXL, jak i na wieczorne, ciągnące się godzinami spotkanie z rodziną i przyjaciółmi, nad buchającym aromatami kociołkiem lẫu.